sobota, 29 grudnia 2012

Kilogramy, które nabyłem w trakcie świąt czas zrzucić. Co prawda zamierzam wziąć się za siebie dopiero w nowym roku, ale już dziś opracowuję misterny plan, który pomoże mi znienawidzić ulubione przysmaki. Tak w ogóle to chcę zadbać o swoje zdrowie, bo kilka rzeczy zaczyna już szwankować. Człowiek używa swojego ciała w rozrzutny sposób, a później wychodzą tego skutki - i to w najmniej oczekiwanym momencie.
Niebawem dowiem się, jakiej płci będzie nasz mały brzdąc. Od tego zależy wybór imienia, które jest przedmiotem sporów między mną, a małżonką. I choć ma ono najmniejsze znaczenie, to uwidacznia się w takich momentach nasza obopólna upartość. Przechylanie szalki na swoją stronę zajeżdża mi egoizmem. Trzeba się poprawić.

Obsesje ciągle w okolicach kaszubszczyzny.

sobota, 15 grudnia 2012

Ciężarna to utrapienie dla wszystkich wokół. A kto jest najbliżej ciężarnej i najczęściej obok niej przebywa, temu obrywa się najbardziej. Burza hormonów w ciele kobiety podczas ciąży nieporównywalna jest z tym, co daje znany wszystkim PMS :-)
Najlepszym rozwiązaniem jest kupić dobre stopery do uszu, wyjść z domu na parę godzin, albo nie odzywać się przecząco do swej lubej. Wszak każda próba ingerencji w jej świat, lub jakiekolwiek zaprzeczenie jej pomysłom kończy się trzecią wojną światową.

Obsesja muzyczna na dziś to świetna, taneczna piosenka kaszubskiej wokalistki, która śpiewała niegdyś w Ha-Dwa-O.

poniedziałek, 26 listopada 2012

Refleksja

Byłem dziś rankiem na Ukrainie. Standardowa procedura, tankowanie pojazdu do pełna tańszym o ponad 2 PLN olejem napędowym, zakup cukierków, chałwy i powrót do ojczyzny. W trakcie podjazdu do bramek na przejściu granicznym jakiś tubylec facet łapie stopa. Dzieje się tak w związku z brakiem przejścia dla pieszych, więc muszą oni po prostu zabrać się z kimś pojazdem, żeby przekroczyć fizycznie 50 metrów bramek i okienek. Jako, że pojazd miałem pusty, a mężczyzna nie wyglądał podejrzanie to wziąłem go do pojazdu. No i rozpoczęła się nasza półgodzinna rozmowa o wszystkim i o niczym.
On - mężczyzna, rocznik '67, siwy, z lichym odzieniem, ale zadbany, trzymający w jednej ręce reklamówkę, a w drugiej starą nokię z wybitym wyświetlaczem. W latach 80-tych odbywał zasadniczą służbę wojskową w Legnicy. Pamięta stamtąd, że Polscy żołnierze byli "nieuprzejmi" w stosunku do Ukraińców. Nieuprzejmość ta objawiała się prześladowaniem przez "naszych" za każde niepodporządkowanie się. Przecież to koty, a w dodatku obcej narodowości z ciemną przeszłością.
Mój pasażer na gapę ożenił się, a z małżeństwa ma trzy córki. Jedna z nich wyszła już za mąż, ale musiała wyemigrować ze swoich rodzinnych stron na wschodnie krańce państwa, bo pracy nie było.
Pozostałe dwie wciąż się edukują, choć nie bardzo mają za co. Uprzejmy mężczyzna mówi mi bowiem, że pracy nie ma w jego gminie wcale. Żona była kiedyś nauczycielką, ale została zwolniona. Na jej miejsce została zatrudniona inna kobieta, kochanka jakiegoś miejscowego urzędnika. Gdyby nie pole pozostawione w spadku przez ojca, to mój pasażer klepałby prawdziwą biedę. Jest ono żywicielem dla całej rodziny. Z pola są ziemniaki, kukurydza i warzywa. Po podwórzu biegają kury i króliki, więc jakoś można przeżyć.
Miły pan boi się najbardziej zimy. Wiadomo, mroźne powietrze zawsze przywieje jakieś choroby, a na lekarzy nie stać. Publiczna opieka zdrowotna opiera się w 99% na łapówkach.
Zapytałem mojego pasażera o cel podróży. Byłem przekonany, że jest on typową "mrówką" i ma w swojej reklamówce papierosy oraz alkohol. Ten jednak zaprzeczył, mówiąc, że do handlowania lewym towarem trzeba mieć dar i szczęście, a on nie ma, więc woli się za to nie zabierać. Jedzie ze mną do Polski po legalną pracę.
Znalazł ją 3 km od granicy, na czarno, u polskiego prywaciarza. Ten dał mu nieosiągalne na Ukrainie wynagrodzenie - 5 PLN na godzinę. Mój pasażer mówi tylko, że polski "pracodawca" wykorzystuje go do granic możliwości, lecz nie narzeka, bo przecież "dużo zarabia". Rano wstaje o piątej, jedzie rowerem osiem kilometrów do granicy i czeka przy niej na kogoś takiego jak ja dzisiaj. Pracuje różnie, przeważnie do osiemnastej, a później powrót do domu, również na "stopa".

Rozstaliśmy się we wskazanym przez mężczyznę miejscu. Życzył mi wszelkiej pomyślności, wesołych świąt i dziękował za wspólną rozmowę.
Dał mi dużo do myślenia. Uświadomił, jak bardzo dużo mam w porównaniu do niego i na jak wiele rzeczy mogę sobie pozwolić. Był radosny pomimo, że biedny. A ja czasami nie potrafię się cieszyć tym, co mam..



Poniosło mnie ostatnio do Tomaszowa Mazowieckiego. Miasto to jest permanentnie brzydkie i zaniedbane, a dziury w jezdni sięgają kolan. Po udanych zakupach postanowiłem poszukać coś na youtube o Tomaszowie. No i znalazłem księdza, który przydaje mu blasku swoim talentem.

niedziela, 18 listopada 2012

Kruszynka rośnie jak na drożdżach, z dnia na dzień przybywa jej milimetrów. Fajnie jest zachwycać się czymś naturalnym, a jednocześnie niezwykłym. Dziecko w łonie matki to bardziej stan świadomości, niż jego namacalne poznawanie. A już sam proces kształtowania się nowego człowieka to niezła inspiracja, dla kogokolwiek.

Nie dalej jak tydzień temu byłem na wieczornych zakupach w kauflandzie. Podszedłem do stoiska z jakimiś tekstyliami, patrzę i uwierzyć nie mogę:

Mój tekst i moja grafika żywcem skopiowana i przedrukowana na jakiś badziewny, babski fartuszek do kuchni. Jakaś menda wzięła se mój plakat propagandowy stąd i postanowiła na nim zarobić, nie pytając mnie o zgodę. Wysłałem więc maila do firmy z metki, ale bez odzewu.
Chamy jedne.


środa, 31 października 2012

Będę ojcem, z tego co mi wiadomo. Wieść ta nie wzruszyła zbytnio moimi ramionami, wszakże spodziewałem się i nawet oczekiwałem w głębi serca małego brzdąca. Jestem dumny, choć w życiu codziennym pojawiło się więcej pytajników. Ale wszystko jest do ogarnięcia.
Będąc w Chinach kupiłem sobie telefon, który szedł do Polski niecałe trzy tygodnie. Jeżynka spisuje się świetnie. I ta cena, 100 dolarów za nówkę, a u nas ponad 600 zł.
Z żółtymi trzeba żyć dobrze :-)

sobota, 20 października 2012

Ślub

No i po ślubie. Minął również miesiąc miodowy, po którym wróciłem do szarej rzeczywistości. Blokowisko mi nie służy. Brak mi tu przestrzeni, o którą tak łatwo na wsi. Jest duszno i ciasno, a z nudów można dostać choroby psychicznej. Jedyne co mnie cieszy to jesień - moja ukochana jesień. Chciałbym tak sobie któregoś razu pochodzić z babą po górach, pośród latających, złocistych liści.
Z każdym nowym dniem czuję zalety małżeństwa. Wszystko jest trudniejsze, a jednocześnie - prostsze. Nawet rozmowy z nią nabrały jakiegoś innego znaczenia. Nie ma pytań o to, czy ze sobą będziemy, czy uda się przetrwać w tym świecie. Poradzimy sobie.


poniedziałek, 3 września 2012

Za pięć dni ślub. Tak, to odpowiednia droga i odpowiedni na nią czas. Wielką sztuką będzie opanowanie swojej osobowości, ujarzmienie zalet, a także powstrzymywanie zbyt długiego języka. Już dziś twierdzę, że jestem szczęśliwym człowiekiem, mimo, że grzesznym i słabym. Gdzieś w tym wszystkim tkwi siła, której nie rozumiem. Pewnie była ze mną wtedy, gdy świadomie zabierałem Mu piękną... Bo kto mógłby się oprócz Niego nie zgodzić?

Życzę sobie wiary i odwagi, by nie zniszczyć tego, co kwitło we mnie przez okres dorastania. Chcę dumnie i ze świadomym sercem powiedzieć "tak, Panie". Chcę pozostawić u Jego stóp sprawy dla mnie najtrudniejsze. To ode mnie zależy, na co postawię w naszym wspólnym życiu.
Wszystkiego najlepszego, Robert.

wtorek, 24 lipca 2012

Love is for free

Napisanie mongolskiej teorii jest wysiłkiem, którego wcześniej nie zauważałem (domyślam się, że go nie było). Kiedy pisze się rzadziej, ciężko rozpocząć jakąś kwestię. Chyba wyszedłem z wprawy, a za wszystko obwiniam wszechobecne lenistwo. Czasami leżę na łóżku i rozmyślam, co mógłbym zrobić na rzecz tego świata, gdyby to i owo. Gdybanie stało się chlebem powszednim, który nie karmi, a wierci w mózgu dziurę wielkości wszechświata. Dobrze, że chociaż wyszukiwanie obsesyj jest wciąż na tym samym poziomie.

Człowiek musi się dzielić sobą, bo egoizm zabija w niewyobrażalny sposób. Można obudzić się któregoś ranka i pomyśleć "kurna, czy ja to rzeczywiście ja?!".
Jak mawiała Agatka - "Tak naprawdę w życiu to nie powinno się chcieć uciekać od siebie, bo potem bardzo trudno jest do siebie wrócić, a kiedy już się wróci, można siebie nie rozpoznać, bo czas ciągle płynie..."

sobota, 12 maja 2012

Manele

- Dzień dobry, kontrola drogowa. Poproszę prawo jazdy.
- Nie mam.
- Dlaczego Pan nie ma?
- Zabrał mi Pan...


Kolejne tygodnie uciekają. Mniej mam ostatnio czasu dla znajomych. Niby przesiaduję całymi dniami w domu, ale jak przyjdzie co do czego, to każdy narzeka, że rzadko się do niego odzywam. W pracy zapieprz, bo gówniarzeria zaczyna przesiadywać nocami w parkach i trzeba się z nimi naciągać. A mi ostatnio łatwo podnieść ciśnienie, wystarczy jeden głupi tekst i kończy się dzień dziecka. Chore społeczeństwa trzeba leczyć, najlepiej oddziałując na ich kieszeń. Ponadto, rozpoczął się sezon dawców organów na dwóch kółkach. Jeden z tubylców poszedł już do piachu, oczywiście przez prędkość, brawurę i głupotę.

Jestem bardzo zachwycony z mojej Kinuśki. Dziewczę robi tak dobrą pomidorową, że dzisiaj zjadłem trzy talerze pod rząd. Gotowanie idzie jej znakomicie. Muszę przyznać, że lubię dbać o swój brzuszek, dlatego przy wyborze partnerki życiowej stawiałem przede wszystkim na jej relacje z kuchnią :-)
Bardzo mi na niej zależy.

Obsesją jest rumuński kawałek w stylu manele. Cudowny.

czwartek, 3 maja 2012

Duchu Święty przyjdź

Nie ma większej radości, jak powracać do Pana. Nawet muśnięcie Go palcem potrafi przywrócić uśmiech na twarzy. Pokochać Chrystusa to wielki wyczyn. Zdarza się, że ciężko zdobyć się na spontaniczne myślenie o Nim, choć przez parę minut w ciągu tygodnia. A On czeka na mnie tuż za rogiem i odpowiada na każde wołanie. Nie tak dawno szepnął "pójdź za mną". Ciekawe, który to już raz w życiu..

Oddaję Ci moją słabość. Moją bezradność, strach i zwątpienie. Tylko Ty jesteś w stanie uleczyć duszę człowieka strapionego, rozpaczliwie wołającego o Twe miłosierdzie. Przymnóż wiary oraz dodaj sił, gdy odwracam się od Ciebie. Wypełnij pustkę w sercu Miłością.
Przybądź Duchu Święty.


czwartek, 29 marca 2012

Wypomnę wszystko

Nie lubię jak ktoś wyśmiewa "z ukrycia". Lepiej powiedz wprost, że coś Cię we mnie bawi lub wprawia w osłupienie, zamiast robić z siebie idiotę. Jestem bardzo wyczulony na takie rzeczy i od razu je zauważam.
Za krótko się znamy? Sorry Winnetou, ale to nasza decyzja. Ty byś pewnie rozegrał to LEPIEJ. Więc jak?
Czekam na Twe dobre rady na temat "jak idealnie przeżyć życie".

Przepiękna pieśń na kończący się Wielki Post. Słucham i odpływam.

piątek, 16 marca 2012

Głupi jesteś. Ale mnie przytul...

Lubię dawać jej prezenty. To mój niewymuszony odruch, który przychodzi spontanicznie, w różnych dziwnych momentach. Wręczając te marne gadżety widzę w jej oczach radość, słyszę ją także w lekko drżącym głosie. Karmię się tym. Serce nakazuje zamknąć oczy i delektować się magiczną chwilą, rozum krzyczy, że to nieestetyczne dla faceta.
Po jakimś czasie udajemy się w swoje strony. Otwieram kłódkę założoną na mój bank pamięci, przywołuję na nowo tamten moment i rozkoszuję się nim w samotności.
Wykiwała mnie - myślę sobie po paru chwilach. Zanim dałem jej ten kawałek plasteliny, ulepiła z niego naszą wspólną, chwiejną tożsamość. I bądź tu domyślnym facetem...



środa, 7 marca 2012

Rock'n'Rumun

Wszystko w moim życiu jest idealnie zaplanowane, każda sekunda jest już pewna. Generalnie muszę stwierdzić, że od zawsze mam lepiej niż inni. Wszystko dostaję gotowe na tacy, mój wkład i wysiłek jest zawsze minimalny. Kiedy dzieje się źle, wystarczy, że napomknę Wodzowi o swej strasznej niedoli i w momencie dostaję pakiet w wersji "light". Mam nadzieję, że obecny stan rzeczy się nie zmieni :-)

Dziś robiłem naleśniki z mega zajefajnym farszem (pieczarki, tuńczyk, kukurydza, oliwki oraz ser żółty). Wyszły bombowe, tylko nie mogę zrozumieć jednej rzeczy: dlaczego z porcji na piętnaście naleśników wyszło mi tylko siedem? Gdybym chciał przygotowaną ilość ciasta podzielić na tyle części, to po usmażeniu byłyby przezroczyste :-) Widocznie pani, która pisała przepis walnęła się w obliczeniach, albo obecne trendy w kuchni nakazują robić wszystko na jakość, a nie ilość :-)
Pamiętam jedną ze służb w stolicy. Wraz z kolegą chodziliśmy po mieście przez jakieś sześć godzin i zrobiliśmy się zwyczajnie głodni. Kiedy nadszedł upragniony dinner time udaliśmy się do restauracji pod nazwą "Subway". Zerkamy w menu:
-Krzysiek, co jemy?
-Patrz tu, kanapki są fajne.
-Ciekawe, czy duże.. Głodny jestem.
-Chyba duże. Na zdjęciu wyglądają pokaźnie.
-A ile kosztują?
-Dwanaście złotych.
-Eee, za tyle kasy to na pewno będą wielkie.
-Bierzemy?
-Bierzemy.
Po kilku minutach pani przyniosła na stół talerzyk wielkości podstawki pod filiżankę, na którym leżało coś niezmiernie małego i w dodatku przypalonego:
-Swojska, tak jak panowie sobie życzyli. Ta po prawej z sosem ostrym, a ta z łagodnym. Smacznego życzę.
Pani odeszła parę kroków, a kolega klepie mnie po ramieniu i z bananem na twarzy mówi:
-To dopiero przystawka.
Niestety, to nie była przystawka, ale danie główne, które nie wystarczyłoby na pewno do zaspokojenia potrzeb żywieniowych przedszkolaka, a co dopiero moich.. Zrobiłem się purpurowy, chciałem cisnąć tym talerzem w uśmiechającą się panią, ale resztki instynktu samozachowawczego odciągnęły mnie od tego pomysłu. Zjadłem, wyszedłem, więcej nie wróciłem.

Moje dwanaście złotych...



Obsesja z Rumunii, to u nich numer jeden na aktualnych listach przebojów. Przegonili nawet Michela Telo :-) Świetnie się słucha.

poniedziałek, 27 lutego 2012

Ku przestrodze


Babom to nigdy nic nie pasuje. Zawsze znajdą jakiś defekt, który rujnuje ich doczesność. Jak wyskoczy im dioda na twarzy, to żadne buzi ani kwiatek nie zrekompensuje tej wielkiej ułomności. Dioda zniknie, to znajdą wśród kilkudziesięciu tysięcy włosów jednego, który akurat się rozdwoił. Nareperują włosa - złamie się paznokieć... Ta nigdy niekończąca się paranoja potrafi być bardzo uciążliwa. Facet, jako istota prosta i niezbyt złożona olewa wszelkie przejawy upływu czasu i działania sił natury wewnątrz swojego ciała. Pod tym względem jesteśmy bardzo ekonomiczni - oszczędzamy masę wolnego czasu. Weźmy na przykład pod uwagę kwestię przebywania w łazience. Kobiece minimum to trzydzieści minut. Pragnę zauważyć, że gdyby z tego czasu odliczyć minuty spędzone na przeglądaniu się w lustrze, to same zabiegi higieniczno-pielęgnacyjne nie powinny przekroczyć dwudziestu jeden minut. Idąc tym tropem chciałbym wysunąć kilka wniosków:
1.Uroda kobiety jest dla niej samej przyczyną trwonienia czasu.
2. Trwonienie czasu jest bardzo nieekonomiczne.
3. Brak ekonomii to w dzisiejszych czasach straty.
4. Straty to brak rozwoju.

5. Kobieta przyczyną degradacji każdego społeczeństwa.

Przygotowania trwają. Wraz z Kunegundą doszliśmy do wniosku, że chcemy obrączki tytanowe. Są niesamowicie twarde, w związku z czym trudno je porysować. Wszelkiego rodzaju złoto od razu pokrywa się drobnymi kreskami i brzydko to wygląda. O srebrze nawet nie mówię.
Jedyną wadą tytanu jest oporność na rozciąganie i cięcie - od razu pęka, w związku z czym nie ma mowy o powiększaniu czy zwężaniu. A jak wiadomo palec z wiekiem robi się grubszy/chudszy. Sam już nie wiem co o tym myśleć i dlatego muszę porozmawiać z kimś ogarniętym w tym temacie.
Temat sukni wciąż leży. Mi się podoba taka, jej taka. Najlepiej będzie, jeśli wybierze jakąkolwiek, w końcu nie szata zdobi człowieka, a ona jest najpiękniejsza na świecie w każdym ubraniu.

Obsesja to piosenka Hey w wersji unplugged z Czesławem od strony instrumentalnej. Podobuje się!

wtorek, 7 lutego 2012

Kompilacja mongolskich teoryj #ileś tam

1. Najwięcej bezinteresownego dobra dostaniesz od ludzi, których nie znasz.
2. Pokochaj świat, w którym żyjesz - zawsze mogłeś trafić do jakiejś patologii.
3. Kłótnie pomiędzy sąsiadami są spowodowane najczęściej nadmiarem wolnego czasu.
4. Kobieta to stworzenie szybkie inaczej.
5. Nie pij świństwa, zainwestuj w herbatę liściastą.
5. Człowiek codziennie traci dziewictwo, czasami po kilka razy.
6. Bądź uparty i módl się do Boga, żebyś miał wtedy rację.
7. Płacisz, oczekuj pełnowartościowego towaru. Nie dostałeś - zemścij się w najbardziej uciążliwy sposób.
8. Nie zabierzesz niczego z tego świata, zwolnij czasami.

poniedziałek, 23 stycznia 2012

miłość czy Miłość?

Czas wszystko zmienia. Każdego dnia stajemy przed wyborami, które tworzą naszą rzeczywistość. Są mniejsze, większe, wymagające różnego stopnia zaangażowania, wiążące się zawsze z pewnym ryzykiem.
W ostatnich dniach podjąłem decyzję, która zmieni całe moje życie.
Czy się jej bałem? Oj, bardzo.. Tylko szaleniec się nie boi. Znam konsekwencje i już teraz proszę Boga o pomoc w momentach, które niebawem nadejdą.
Niemniej jednak cieszę się bardzo. Jest to dla mnie swego rodzaju wyzwanie, a faceci lubią wyzwania. Co prawda będzie się ono realizowało do końca moich dni, ale przecież nie idę sam. Mój Pan weźmie mnie na ręce i zaniesie do Swojej oazy, gdy będę padał z wyczerpania.

Okres wolności, który mi pozostał chciałbym spędzić na samodoskonaleniu i umacnianiu wiary. Wytrzymałość domu zależy od jego fundamentu, a ten musi być solidny. Nie mogę pozwolić sobie na bylejakość, choć i tak już nagiąłem(czyt. złamałem) niektóre zasady.
Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny2 Kor 12, 10
Niech zwycięży Miłość, a nie miłość.





Pamiętam tą piosenkę z okresu szkoły podstawowej. Śpiewałem ją wtedy z niechęcią, przymuszany przez moją wredną nauczycielkę od muzyki. Melodia jednak została w głowie i oto wczoraj przyleciała do moich uszu z gwiżdżącym, zimowym wiatrem. Usypiam przy niej..

piątek, 13 stycznia 2012

niedziela, 8 stycznia 2012

Tanecznie, wesoło :-)

Lovin you
it makes me feel so good