poniedziałek, 4 listopada 2013

Poplątanie z zakrzywieniem czasoprzestrzeni

Nawet nie wiem jak minęło tak dużo czasu od ostatniego posta. Jest o czym pisać, ale obowiązki przewyższają chęci na odwiedzenie bloga. Wkręciłem się w rytm pracy i domu. Dwanaście godzin tu, reszta to sprzątanie, pranie i cholera jasna, nawet gotowanie. Moja luba kontynuuje przygodę ze zdobywaniem wiedzy, a ja zostałem mianowany kurą domową, która nie ma czasu nawet się przespać po służbie nocnej. Moim atrybutem są teraz czajnik, zmywak i siatka na zakupy. Na domiar złego mój mały, rozwrzeszczany potomek potrafi zrobić kupę rozmiarów stadionu piłkarskiego, a w pobliżu nie ma ukochanej żonki, która perfekcyjnie przewija dzieci.
Nie tak miało być, kurna chata. Wróćcie czasy, kiedy to z nudów rysowało się myszką na pulpicie prostokąty. Wróćcie cudowne chwile, kiedy to ja ustalałem zasady, a nie musiałem podporządkować się im.

Dobra, koniec zrzędzenia, nie jest tak źle. Skoro mam czas znaleźć jakąś nową, muzyczną obsesję, to jestem w znośnej sytuacji. Po raz kolejny stwierdzam, że w Rumunii tworzy się piosenki milion razy lepsze od naszych, rodzimych. Oto taneczny przykład: