niedziela, 25 sierpnia 2019

Wrażenia po roku przerwy

Skoro kolega Agol nalega, aby odtworzyć bloga to należy spiąć pośladki i napisać parę zdań dla nakarmienia swojego ego. Z drugiej strony mam też wewnętrzną potrzebę wyrzygania myśli, które skumulowały się w czasie ostatniego roku.

O czym zatem napisać? Stereotypowo, jak kurła typowy Janusz muszę zacząć od narzekania. A wnerwia mnie mnóstwo rzeczy, począwszy od koleżanek w pracy, skończywszy na złej pogodzie.
Te pierwsze od pewnego czasu skaczą wyżej swoich czterech liter, są aroganckie, bezczelne, złośliwe, żmijowate, uszczypliwe, nieżyczliwe, szujowate (dziękuję za pomoc www.synonimy.pl). To co laski potrafią odwalać w robocie nie mieści się w żadnych normach. Każda z nich jest najmądrzejsza, każdej należy się puszczanie przodem i otwieranie, każda może cię zmieszać z błotem, natomiast ty - biedny mężczyzno możesz jedynie patrzeć na nie z politowaniem i cierpieć swe niedole. Kobiety są okropne. Prowadzą wewnętrzne wojenki, w których jedna chce wyłupić oko tej drugiej dowolnym kosztem. Kobiety są bezwzględne. Kiedy upatrzą sobie cel do zniszczenia to zrobią wszystko, żeby go zniszczyć. Niekończąca się zawiść w obrębie płci żeńskiej i rywalizacja na każdym kroku przyprawiają mnie o mdłości.

Dlaczego my, FACECI, kiedy mamy coś do siebie to mówimy o tym bez owijania w bawełnę, a kiedy trzeba to umiemy przywalić w pysk, aby kolejnego dnia usiąść przy piwie? Laski takie nie są. One potrafią miesiącami nienawidzić, podkładać drugiemu człowiekowi świnie, płakać na zawołanie i robić wokół siebie szum tylko po to, by ktoś je dostrzegł.

Najgorsze są mężatki. Te ociekają po prostu zajebistością. Ich MĘŻOWIE zabierają je na Mount Everest (w sypialni również), kupują wymarzone prezenty, są na zawołanie, opiekują się dziećmi, piorą, zmywają, robią im paznokcie. Inne mają to samo, tylko w drugą stronę. "Mój to się roboty nie czepi, całymi dniami w domu siedzi", "od pół roku go proszę, żeby zaczął ten remont...", "poszłabym na jakąś imprezę", "Gośka, ale ten nowy co przyszedł jest ciacho, nie?", i tak dalej, i tak dalej.

Albo ciąża. Choroba dwudziestego pierwszego wieku. Dwa dni spóźnia się takiej okres i już L-Quattro u szefa na biurku. Choroba trwa dziewięć miesięcy, później trzeba skorzystać ze swoich przywilejów typu macierzyńskie, sracierzyńskie i zaległe urlopy. Wracają po dwóch i pół roku jako odmienione, cudowne i kochane MAMY swoich słodkich bombelków. Przez pierwszy miesiąc po powrocie muszą się przecież wdrożyć od nowa w pracę, co objawia się opowieściami, jakie to Kacperek robił piękne kupki. Rzygam, rzygam, rzygam.
Nie wspomnę już o tym, że przez czas ich absencji ktoś musi za nie dymać i do podwójnie, rzecz jasna.

Ja cały czas piszę o kobietach w mojej pracy (stricte w niewielkim wydziale), żeby nie było. Policzyć je można na palcach jednej ręki, ale robią wokół siebie tyle zamieszania co tuzin facetów. Obecnie trwa sezon urlopowy. Nie tylko ja, ale również moi koledzy zauważyli, że kiedy one są na wczasach ze swoimi MĘŻAMI, to jest jakby lepiej, ciszej. Każdy wie co ma robić, nikt nie biega po korytarzu z pretensjami, nikt nie siedzi do 8:30 na kawie w sekretariacie, a o 14:30 nie krzyczy, że się nie wyrabia. Ludzie, po co w tej instytucji kobiety?! Co z tego, że istnieje dosłownie jedna "działka", w której radzą sobie lepiej od facetów, skoro jest to mizerna korzyść z powodów opisanych wyżej?

Warto narzekać na kobiety, szczególnie na księżniczki. Skąd one mają w sobie tyle frustracji? To chyba nie zasługa ich MĘŻÓW? Nigdy tego nie pojmę...


"począwszy od koleżanek w pracy, skończywszy na złej pogodzie"
Gdzieś pomiędzy jest jeszcze tysiąc tematów, które pozwolę sobie zostawić na później. Tymczasem krótka dawka mongolskich teorii:

  1. Pracuj na 30% swoich możliwości. Dostaniesz taką samą wypłatę, a mniej się zmęczysz.
  2. Żona to najgorsza inwestycja mężczyzny. Im więcej dokładasz do interesu, tym szybciej zbankrutujesz.
  3. Nie szalej na drodze. Trupowi noga niepotrzebna, ale doznania żyjących są w tym momencie najważniejsze.
  4. Umiejętne korzystanie z Internetu przynosi więcej pożytku niż niejedne studia.
  5. Poszukuj drugiego dna, bo nic nie jest takie oczywiste.