W ostatnich dniach podjąłem decyzję, która zmieni całe moje życie.
Czy się jej bałem? Oj, bardzo.. Tylko szaleniec się nie boi. Znam konsekwencje i już teraz proszę Boga o pomoc w momentach, które niebawem nadejdą.
Niemniej jednak cieszę się bardzo. Jest to dla mnie swego rodzaju wyzwanie, a faceci lubią wyzwania. Co prawda będzie się ono realizowało do końca moich dni, ale przecież nie idę sam. Mój Pan weźmie mnie na ręce i zaniesie do Swojej oazy, gdy będę padał z wyczerpania.
Okres wolności, który mi pozostał chciałbym spędzić na samodoskonaleniu i umacnianiu wiary. Wytrzymałość domu zależy od jego fundamentu, a ten musi być solidny. Nie mogę pozwolić sobie na bylejakość, choć i tak już nagiąłem(czyt. złamałem) niektóre zasady.
Dlatego mam upodobanie w moich słabościach, w obelgach, w niedostatkach, w prześladowaniach, w uciskach z powodu Chrystusa. Albowiem ilekroć niedomagam, tylekroć jestem mocny. 2 Kor 12, 10
Niech zwycięży Miłość, a nie miłość. |
Pamiętam tą piosenkę z okresu szkoły podstawowej. Śpiewałem ją wtedy z niechęcią, przymuszany przez moją wredną nauczycielkę od muzyki. Melodia jednak została w głowie i oto wczoraj przyleciała do moich uszu z gwiżdżącym, zimowym wiatrem. Usypiam przy niej..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz