sobota, 16 lutego 2013

Wielkimi krokami zbliża się SMAP w Przeworsku. Chciałbym i w tym roku, w miarę możliwości pojechać w dniu kulminacji, czyli w sobotę. Zapowiada się ciekawe spotkanie, może uda się wzmocnić trochę podupadłą wiarę.
Wracając do. Ksiądz, który spala plastikowe śmieci w metalowym koszu, pośrodku miasta, z którego wydobywa się gryzący dym zasługuje na surową karę finansową. Niewiele brakowało, a ukarałbym "świecącego przykładem" posłannika Chrystusa, ale schował się przede mną w kościele. Jego szczęście.

piątek, 8 lutego 2013


gdy zasypiam w sobotę wieczorem
szepczesz do mnie sercem
lekko muskasz i łaskoczesz
napełniasz tęczowym głosem

wyczuwalną, namacalną
pachniesz radością
słodyczą niezmierzoną
wytęsknioną
wręcz wyśnioną

smakujesz nektarem w tej baśni
cenną kroplą majowego miodu
zatopioną w Twym ciele
jeszcze chwila
i pochłonę Cię subtelnym dotykiem
lub nieśmiałym pocałunkiem

sobota, 2 lutego 2013

Demonicznie

Interwencja w odległej wiosce, gdzieś przed północą. Mężczyzna dzwoni, że chce popełnić samobójstwo. Zjawiamy się w kilkanaście minut później, on czeka na nas przy drodze. Wysiadamy, rozmawiamy. Opowiada nam pokrótce historię swojego trzydziestoletniego życia, wyjawia najważniejsze problemy i rozterki. Ma ponad trzy promile, ale rozmawia się z nim lepiej niż z niejednym trzeźwym. Mężczyzna prosi nas, by zorganizować mu jakąś pomoc, ponieważ nie jest pewny czy nie zrobi sobie czegoś dzisiejszej nocy. Dzwonimy po karetkę. W międzyczasie próbujemy uzyskać dokument tożsamości. Desperat wyjaśnia, że ma go w domu - wskazuje na walącą się chałupę pamiętającą czasy pierwszej wojny światowej, w której mieszka sam. Wchodzimy do środka. Prądu nie ma od kilku lat - niezapłacone rachunki, to samo z wodą. Jest zimno, bo opał kosztuje. Czuć stęchliznę, jest tak jakoś nieprzyjemnie. Kolega oświetla swoją mini-latarką przedpokój i kuchnię. Trzydziestolatek dobywa z szuflady portfel i wyciąga z niego dowód. Ja rozglądam się po pomieszczeniu. Niewiele widać, więc zabieram koledze latarkę i świecę po ścianach. Porozwieszanych kilka zdjęć porno, w rogu leży przechylony krzyż. Na półkach oraz na stole w kuchni dostrzegam parę książek. Rzucam na nie kątem oka i czuję ciarki, oraz spływający po plecach zimny pot. Każda z okładek zawiera tytuł nawiązujący do demona, oraz ilustracje jakichś paskudnych, rogatych istot, które ciężko sobie nawet wyobrazić. W momencie orientuję się co jest na rzeczy, więc chwytam kolegę za ramię i mówię mu na ucho "spadamy". Widzę, że zrozumiał.
Po wyjściu z domu desperat opowiada nam o swoich próbach samobójczych oraz wizjach, które ma na co dzień, opisuje ze szczegółami nawiedzające go istoty. Opis każdej z nich jest identyczny jak te, które pamiętam z jakichś artykułów, obrazów. Czuję coraz większą strugę lodowatego potu oraz ściśnięte gardło, przez które ledwo oddycham. Nie ma słów opisujących tamtą sytuację.
Karetka zjawia się szybko, zabiera mężczyznę na pokład, odjeżdżają. Jeszcze przez chwilę zerkam na walącą się chałupę, która dopiero teraz zaczyna działać na moją wyobraźnię. Wracamy do miasta, kolega opowiada o swoich spostrzeżeniach z interwencji, pokrywającymi się z moimi....