wtorek, 22 listopada 2022

Ku pamięci Taty

Agolu, wspomniałem Twojego Tatę w modlitwie. On już odszedł na zawsze, ale pozostawił po sobie przede wszystkim wspaniałą córkę, która (mam nadzieję) przeżyje życie zgodnie z Jego ostatnią wolą.

Kto powiedział, że cierpienie musi uszlachetniać wyłącznie cierpiącego? Niestosowne byłoby odwoływanie się do trudności, z jakimi musiał się zmierzyć Twój Tato w swoich ostatniej części życia.
Wydaje mi się, że każdy człowiek, który potrafi wyciągnąć te dobre wnioski z cierpienia innych jest wystarczającym przykładem mojej mongolskiej teorii. Wydaje mi się także, że (prawie na pewno) cierpiący człowiek potrafi zrozumieć drugiego, cierpiącego człowieka. W swojej biedzie, bezradności, a czasami może w fizycznym upodleniu z powodu choroby, kiedy może i przeklina ziemię, po której dotychczas stąpał - może wtedy jedyną wartością jest zrozumienie. Zrozumienie kolegi z sali, nieżyjącego od dwudziestu już lat przyjaciela lub nieprzyjaciela, który mierzył się z tym samym cierpieniem. Nic odkrywczego, a może zwykły bullshit.
Teorii tej będę bronił, mam nadzieję także wtedy, kiedy przyjdzie czas mojej próby.

O ile zaświaty istnieją i przyjdzie nam kiedyś spotkać się po drugiej stronie - przypomnij mi, żeby sprawdzić mongolską teorię o cierpieniu, które uszlachetnia. Może Allah zacznie śmiać się ze mnie do łez, a może przyzna mi rację. 
Rzeknę wtedy - "a nie mówiłem?"


Wieczny odpoczynek, racz Mu dać, Panie...


poniedziałek, 7 marca 2022

Sprawiedliwość śmierci

Ostatnie wydarzenia są nierozerwalnie połączone z tematem śmierci, który poruszam na tym blogu od jakiegoś czasu. Choć przekaz jest niejasny i może być zakłamany na korzyść obu walczących stron, to bezsprzecznie wojna wywołana przez Rosję i agresja na Ukrainę pochłonęła już tysiące istnień, przynajmniej na dzień tworzenia wpisu. Każdy z tych żołnierzy i ludności cywilnej był dla kogoś ważny, był sensem i częścią czyjegoś życia. Potrafię wyobrazić sobie, że najbliżsi już nigdy nie będą potrafili pogodzić się z ich śmiercią. Równie łatwo potrafię wyobrazić sobie, że nawet najbardziej bezsensowna śmierć drugiego człowieka potrafi nieść za sobą dobro. Dziś jednak nie o tym.

Jako dorośli ludzie, którzy widzieli w swoim życiu ogrom dobra i zła potrafimy na jakimś etapie zebrać się na stwierdzenie, że śmierć jest jego największą sprawiedliwością. Dotnie każdego, bez zważania na cokolwiek. Wydaje mi się, że tą regułę łatwiej stosuje się nam wobec osób, które niekoniecznie dobrze zapisują się na kartach historii czy na linii naszego życia. Łatwiej jest myśleć o sprawiedliwości w kontekście nieuchronnej śmierci Putina, niż w stosunku do dowolnego cywila, żołnierza czy bezbronnego dziecka. Ci drudzy w naszej ocenie "nie zasłużyli sobie" na przedwczesną śmierć. Przecież nie krzywdzili w tak jasny i czytelny sposób jak Putin wydający rozkaz wywołania najbardziej bezsensownego konfliktu zbrojnego XXI wieku. Niektórzy w ogóle nie krzywdzili, nie mieli na to czasu. Ale czy przypadkiem w ten sposób nie wypaczamy słowa sprawiedliwość, zamieniając go na nieuchronność? Poza tym jako ludzie posiadający wpojoną i wyuczoną moralność stawiamy wszystkich na równi, nie dzieląc na rasę, płeć, wyznanie, poglądy. Za życia możemy jedynie mniej lub bardziej sprawiedliwie osądzać ich bieżące poczynania wsadzając zbrodniarzy do pudła.

Do czego zmierzam?

Podejmuję próbę wykazania sobie i być może czytelnikom tego wpisu, że nasze pojęcie sprawiedliwości jest bardzo mocno oderwane od sprawiedliwości prawdziwej, czystej, totalnej. Sprawiedliwość nie może przechylać szali, nie może niczego wyjaśniać i tłumaczyć, być stronnicza lub stosowana wyjątkowo. Trudniej zrozumieć sprawiedliwość, kiedy w tle jest potężna rozpacz, ból i cierpienie. Bezsensowna śmierć nie oznacza niesprawiedliwej śmierci. Sprawiedliwa śmierć nie jest zatem bezsensowna. Inaczej jest tylko wtedy, gdy stosujemy ludzką, pokrętną logikę.

Więcej można dostrzec w kwestii wiary w życie po śmierci, której nie chcę teraz poruszać.

Mam świadomość, że jeśli ten wpis przeczyta osoba, którą dotknęła bezsensowna i niesprawiedliwa śmierć, to mogę narazić się na bluzgi pod swoim adresem. A może czas, który pozostał żyjącym ma wystarczyć na zrozumienie sensu sprawiedliwości śmierci? Swojej i tych, co już odeszli, nawet w najbardziej bezsensowny i niesprawiedliwy sposób.

Jeśli umrę jeszcze dzisiejszego dnia, to czy będzie to niesprawiedliwe? Zostawiam to pod dalsze rozważania.