wtorek, 25 marca 2014

Ile mnie trudu kosztuje...

...dać ci przeminąć dniu. Te słowa Agatki Budzyńskiej ciągle powracają w różnych chwilach, nie tylko tych złych. Są po prostu nieulotne.

Kolejne tygodnie zwykłego życia za mną. Udało się wreszcie zmienić wydział i rozpocząć nowy etap w pracy. Już widzę i czuję, że jest to dobra zmiana. Trochę więcej pracy biurowej, ale kontaktu z ludźmi również nie zabraknie. Cieszę się, naprawdę się cieszę.
Nie mam już czasu ściemniać przez dwanaście godzin, mogę wreszcie zająć się konkretną robotą. Mam nadzieję, że nowi-starzy koledzy i koleżanki będą w porządku jak dotychczasowi. Zobaczymy.

Mój wspaniały dzieciaczek uczy się chodzić. Jeżeli trzymam ją za ręce, śmiga po całym mieszkaniu aż miło. Mam nadzieję, że jeszcze kilka tygodni i postawi samodzielnie pierwszy krok. Do szczęścia brakuje tylko ząbków, ale one też chyba nadchodzą - oby nie wszystkie w jednym momencie.

Poza tym, po staremu. Miesiąc do miesiąca, rok do roku i naprzód :-)

środa, 12 marca 2014

Dziewięć miesięcy

Dziś zacznę od nowej obsesji muzycznej. Odskocznia od RMF-u, eski i innych rozgłośni, w których non stop słychać te same utwory. Co jakiś czas trafiam na rosyjskojęzyczne listy przebojów i wyszukuję popularnych u nich piosenek. Ta wpada w ucho i uspokaja.

Co słychać? Życie przynosi koleje nowości. Muszę znaleźć w najbliższym czasie większe mieszkanie, ponieważ trzy osoby na trzydziestu metrach kwadratowych to już tłok. Jak ognia wystrzegam się blokowiska. Mam już dość stukania sąsiadki z góry o drugiej w nocy, mam dość jęczącej nowobogackiej zza ściany, kiedy moje dziecko próbuje usnąć. Z drugiej strony wynajmowanie całego domu przyniesie nowe koszty, których w bloku się nie dostrzega.
Myślę ostatnio o zaciągnięciu kredytu. To potworne wyzwanie, któremu mogę nie sprostać jako jedyny żywiciel rodziny. Rozglądam się po znajomych bankach, licząc na dodatkowe profity, ale spłacenie raty w danym miesiącu może być błahostką, zaś w innym - dużym problemem. Z drugiej strony mój kierownik - już emeryt zawsze mi powtarzał, że nie ma co zwlekać, ponieważ lata uciekają, a mogły być to lata spłaconych rat. Coś w tym jest. Nie chcę tkwić całe życie u kogoś...

Wróciłem dziś z rodzinnej miejscowości. Miejscowości, która już prawie umarła. Młodych, którzy w niej pozostali można policzyć na palcach jednej ręki. Na nowym cmentarzu dziewięć grobów, czyli 1/10 populacji wsi.
W moim domu pozostali już tylko rodzice. Ojciec schorowany bardziej niż kiedykolwiek, matka próbuje udawać, że jest ciągle na siłach. Boję się tej smutnej przyszłości, która czeka i na mnie, na każdego z nas. Życie jest nieprzewidywalnie krótkie. Spieszmy się kochać, nieść radość i pocieszenie..



Mam już 9 miesięcy? :-)