sobota, 29 października 2016

28 października 2016

Trudny dzień już minął. Od dziś będzie już tylko lepiej, tak mi się przynajmniej wydaje. Zastanawiam się, czy zmierzam w dobrym kierunku po tym, jak każdego dnia naoglądam się wszechobecnego gówna. Gorsze jest chyba to, że tkwię w nim po same uszy i chłonę je każdą częścią umysłu. To, co nazywam zdrowym rozsądkiem nim nie jest, a to, co powinno mnie obrzydzać - powszednieje. Przez nieuwagę (na moje nieszczęście) udało mi się przywyknąć do kurew i biedy, a cnota to już drugi koniec świata. Odległy, wyśmiany, zapomniany - bliski niegdyś koniec świata. Wmawiam sobie, że tak nie jest i że potrafię oprzeć się temu wstrętnemu trendowi. Przez to wszystko zapominam, gdzie jest najważniejszy cel mojego życia.
I jak ja się wytłumaczę kiedyś Piotrowi?

Może choć piosenka, łagodna, zwiewna i przyjemna ostudzi moje destrukcyjne myśli..