sobota, 18 września 2021

Nigdy

Doniesienia medialne wskazują na to, że dziś życie straciło w Polsce n osób. Powodów mnogo, od zgonów związanych z narodzinami dziecka, następstw wypadków, samobójstw, pacjentów onkologicznych po klasyczne zabójstwa. Te osoby, a raczej ich ciała maksymalnie za kilka/naście dni zostaną spopielone bądź złożone do tradycyjnego grobu. Ofiary najwymyślniejszych zabójców mogą zostać roztworzone w kwasie, poćwiartowane, zamurowane. Inni wpadną w szczelinę lodowca i w takim stanie ich ciała zostaną na wieki, o ile globalne ocieplenie nie ujawni ich jak mamutów czy wilków sprzed tysięcy lat. Jeszcze inni żyli zbyt krótko, by żyć świadomie lub przez całe życie byli jedynie oddychającymi istotami, które nie potrafiły wydać z siebie żadnego dźwięku ani w znany nam sposób spoglądać na otaczający świat. Ci ludzie byli naszymi bliskimi bądź zupełnie obcymi osobami. Ich śmierć nas przytłoczyła, wpędziła w wieloletnią depresję lub była zupełnie obojętna. O niektórych nie przestaniemy mówić do końca istnienia ludzkości, bo zapisali się na kartach dziejów, na myśl o innych spluniemy i nie przestaniemy zastanawiać się, dlaczego odeszli z tego świata tak późno. Niezależnie od wszystkich przytoczonych okoliczności tych osób wśród nas już nie ma. Nie wypowiedzą żadnego słowa, ich dłonie nie uczynią żadnego dobra i zła, a ich nieruchome ciała nie wpłyną już w żaden spektakularny sposób na dzieje ludzkiego, mierzalnego świata.

N ludzi umarło i nie są już częścią naszej społeczności. Po prostu ich nie ma i nigdy nie będzie. Jeśli miałbym wytłumaczyć komuś słowo "nigdy" to najbardziej prostym a jednocześnie wymownym przykładem byłoby przywołanie dowolnej osoby zmarłej, której całe doczesne życie było incydentalnym zdarzeniem w wieczności. Nigdy przedtem, ani nigdy potem. Nigdy.

Każde skinienie palcem, każda myśl i słowo pojawi się w naszym życiu tylko raz, pomimo złudnego poczucia rutyny. To, co właśnie napisałem już się nie powtórzy. Wszelkie działanie lub zaniechanie, prawda lub fałsz, cel lub prowadzące do niego środki nigdy więcej nie zaistnieją.

Jestem tu i teraz. Myślę i tworzę, daję dzieciom schronienie, żonie miłość, znajomym kiepski żart. Jutro mogę być rozkładającym się mięsem, złożonym dwa metry pod powierzchnią gruntu. W sumie to nie chciałbym jeszcze jutro. Muszę uporządkować kilka spraw. Moje dzieci i wnuki też będą musiały porządkować swoje sprawy za jakiś czas. Chyba wszyscy jesteśmy zgodni, że jako cała ludzkość mamy ograniczony czas istnienia na tej, czy jakiejkolwiek innej planecie. Tak jak nasi przodkowie, wszyscy w końcu przestaniemy istnieć.

W jakim celu to piszę?

Próbuję uzmysłowić sobie, a może i Wam - Czytelnikom, jak wielką jesteśmy marnością. Notkę przeczyta pewnie towarzysz Agol, skomentuje. Może ten post skłoni go do refleksji, ale jutro o nim zapomni, bo przecież mąż, dzieci i życie. Ale świeczka Agola również tli się i rzecz jasna też zgaśnie. Może już jutro, choć Agol również musi uporządkować kilka ważnych spraw. Dzieci i wnuki Agola również będą musiały porządkować swoje sprawy za jakiś czas. Ale w końcu wszyscy, niezależnie od pochodzenia, majątku i sławy spotkamy się jako pojedyncze atomy przy kolejnym Wielkim Wybuchu. I kolejnym, i kolejnym. Zawsze, wiecznie.

Jeśli po śmierci będzie to samo, co każdy z nas pamięta sprzed swoich narodzin to z całą stanowczością i powagą stwierdzam, że moje obecne życie jest największą porażką losu. Żyć wśród innych, kochać i się dzielić, płakać i się cieszyć, tworzyć i rozwijać się.. i to wszystko po to, żeby za jakiś czas przestać istnieć? Bez sensu.

Skoro wcześniej nie istniałem, nie myślałem i nie żyłem, a teraz jestem samoświadomym organizmem mającym wpływ na wszystko wokół mnie to wierzę i wierzyć nie przestanę w dalszy ciąg tej pięknej chwili zwanej życiem..


Mam nadzieję, że spotkamy się po drugiej stronie, a wtedy opowiesz mi o tym, ile z Twoich wyobrażeń polegało na prawdzie 😀. Spoczywaj w pokoju, Janie!