Dziś robiłem naleśniki z mega zajefajnym farszem (pieczarki, tuńczyk, kukurydza, oliwki oraz ser żółty). Wyszły bombowe, tylko nie mogę zrozumieć jednej rzeczy: dlaczego z porcji na piętnaście naleśników wyszło mi tylko siedem? Gdybym chciał przygotowaną ilość ciasta podzielić na tyle części, to po usmażeniu byłyby przezroczyste :-) Widocznie pani, która pisała przepis walnęła się w obliczeniach, albo obecne trendy w kuchni nakazują robić wszystko na jakość, a nie ilość :-)
Pamiętam jedną ze służb w stolicy. Wraz z kolegą chodziliśmy po mieście przez jakieś sześć godzin i zrobiliśmy się zwyczajnie głodni. Kiedy nadszedł upragniony dinner time udaliśmy się do restauracji pod nazwą "Subway". Zerkamy w menu:
-Krzysiek, co jemy?
-Patrz tu, kanapki są fajne.
-Ciekawe, czy duże.. Głodny jestem.
-Chyba duże. Na zdjęciu wyglądają pokaźnie.
-A ile kosztują?
-Dwanaście złotych.
-Eee, za tyle kasy to na pewno będą wielkie.
-Bierzemy?
-Bierzemy.
Po kilku minutach pani przyniosła na stół talerzyk wielkości podstawki pod filiżankę, na którym leżało coś niezmiernie małego i w dodatku przypalonego:
-Swojska, tak jak panowie sobie życzyli. Ta po prawej z sosem ostrym, a ta z łagodnym. Smacznego życzę.
Pani odeszła parę kroków, a kolega klepie mnie po ramieniu i z bananem na twarzy mówi:
-To dopiero przystawka.
Niestety, to nie była przystawka, ale danie główne, które nie wystarczyłoby na pewno do zaspokojenia potrzeb żywieniowych przedszkolaka, a co dopiero moich.. Zrobiłem się purpurowy, chciałem cisnąć tym talerzem w uśmiechającą się panią, ale resztki instynktu samozachowawczego odciągnęły mnie od tego pomysłu. Zjadłem, wyszedłem, więcej nie wróciłem.
Moje dwanaście złotych...
Obsesja z Rumunii, to u nich numer jeden na aktualnych listach przebojów. Przegonili nawet Michela Telo :-) Świetnie się słucha.
Bestio, Ty mi nie mów o tym Telo, bo Ci zrobię krzywdę! Nawet mi się podobała przez moment ta jego piosenka, dopóki nie zaczęła mnie atakować ze wszech stron dwadzieścia razy dziennie...
OdpowiedzUsuńI trafiłeś na gówniany Subway. Ja byłam w czymś takim raz i więcej nie zamierzam, bo dają jak dla mnie zdecydowanie ZA DUŻO żarcia... :)