poniedziałek, 26 września 2011

Dziś pora innym swe ciepło dać..



Dawno nie pisałem. Nie chciało mi się, miałem ważniejsze sprawy na głowie. Ciągłe samodoskonalenie, nauka i walka z wszechobecnym komunizmem. Pogoda okrutnie okrutna, noce jak na Syberii. A czas zapiernicza tak szybko, że nie jestem w stanie się przyzwyczaić. Z powodu jego braku nie nadążam z przemyśleniem teorii, których przybywa po kilka dziennie. Umysł się zapycha, a ja czuję się uwsteczniony :/ Potrzebuję dłuższej chwili wytchnienia...

niedziela, 4 września 2011

Przegląd myśli z 35 tygodnia roku

To był dobry tydzień. Zdobyłem kilka pozytywnych ocen, znalazłem czas dla siebie i uporządkowałem złe myśli o pani komisarz. Przeprowadziłem też kilka zobowiązujących rozmów z gadziną, które zaowocowały jeszcze większą tęsknotą i pragnieniem bycia przy niej. Cóż, nie można mieć wszystkiego, choć z drugiej strony to i tak nie mamy na co narzekać - wiedzie się dobrze.
Weekend spędziłem dość leniwie, zresztą ostatnimi czasy odechciewa mi się wypadów gdziekolwiek. Mógłbym przesiadywać całymi godzinami w samotności albo z gadzinką, jeździć w swoje miejsca, robić wszystko po swojemu. Potwierdzają się słowa pani Elżbiety, która określiła mnie w technikum jako "wyjątkowo aspołeczny". Z drugiej strony nie potrafię zrozumieć miastowych kolegów, którzy wszystko robią razem: wychodzą na piwo, do miasta, na obiad, do sklepu, pod prysznic... :-) Z ostatnim żartowałem, ale mniej więcej tak to wygląda. Papużki nierozłączki. Życie na wsi przyzwyczaiło mnie do samotnych wędrówek przez kilkanaście godzin, wychodzenia gdzie tylko dusza zapragnie itp., bez potrzeby dzwonienia do kolegów i pytania, czy też idą. Cenię sobie ciszę i spokój, a może bardziej indywidualność.
Wczoraj wieczorem pojechałem do pobliskiej miejscowości, gdzie znalazłem ciekawy punkt widokowy, z którego można dostrzec stolicę. Posiedziałem na ławeczce, pooglądałem spadające gwiazdy i przeprowadziłem nieziemską konwersację z gadziną.
Noce są już zimne, dobrze, że miałem na sobie miluśką bluzę.

Obsesją jest piosenka, którą zachwycałem się cztery lata temu, będąc na robotach przymusowych w Niemczech. Słuchałem jej wtedy 25/dobę :-)