sobota, 17 grudnia 2011

(Przed)świątecznie

I zostawiłem moją starą na kolejnych sześć tygodni. Rozłąka dobrze nam zrobi, może nie będzie min i fochów na odległość. Znów to samo, można zwariować. W tej instytucji liczą się tylko cyferki, które podnoszą humor przełożonym (i chyba całej firmie). A od generowania cyferek jestem ja, więc robota bardzo odpowiedzialna i wyczerpująca.

Obecny rok był przełomowy pod wieloma względami. Ponad sześć miesięcy spędziłem na wyjeździe, znalazłem w tym czasie babę (choć miałem je wszystkie gdzieś i wcale nie szukałem), zmieniłem myślenie w niektórych sprawach o sto osiemdziesiąt stopni, oraz zrobiłem wiele innych rzeczy, których istnienia nie zakładałem.
Jestem zadowolony i zniesmaczony, pewne sprawy mogły potoczyć się inaczej.

W przyszłym roku chciałbym zrobić coś, co pozwoli mi odzyskać równowagę. Muszę popracować nad sobą, wyodrębnić z zachowania pewne odruchy, które mnie niszczą. Życie jest zbyt krótkie, żeby tak zwyczajnie dać się ponosić przeróżnym zachciankom i olewać to, co ważne.
Po drugie, przecież ja się starzeję. No bez jaj, jeszcze chwila i stuknie dwudziestka piątka. Może to śmieszne, ale czas zapieprza tak szybko, że ani się obejrzę, a będzie za mną biegła gromadka dzieci i żona z patelnią lub wałkiem.

Za parę dni wigilia. Dobrze, że nie ma śniegu, bo byłoby mi smutno. Akurat wtedy mam nockę i będę zaglądał stołecznym ludziom przez okno, jak dzielą się opłatkiem, śpiewają kolędy i cieszą się z Bożego Narodzenia.
Niestety... ktoś musi pracować, żeby inny mógł odpoczywać. Chyba się przyzwyczaiłem do takiego stanu rzeczy, bo co innego mogę zrobić. Tylko najbliższych mi szkoda..
Byle do lutego (czyt. września).

I na koniec jeszcze jedno spostrzeżenie: jestem dzieckiem szczęścia. Wszystko mi się udaje, mam lżej niż inni. Dziwne, nie? Jestem w czepku urodzony.

Obsesji muzycznych przybywa, pomimo braku czasu. Zawsze włączę jakieś radio, usłyszę w nim nową piosenkę, zapamiętam tekst i wrzucę go w internet, a później odnajduję ten kawałek i słucham do rana na słuchawkach.
Dziś bardzo tanecznie, z rytmami iberyjskimi. Jestem zakochany w tej piosence od paru dni..

2 komentarze:

  1. Nie jesteś jedynym dzieckiem szczęścia. Ja mam podobne wrażenie.... Oby jak najdłużej.

    A obsesyja całkiem przyjemna.

    OdpowiedzUsuń
  2. Och Roberto, Roberto... Skąd Ty bierzesz tak sympatyczne kawałki? :) aż się tańczyć chce!!

    OdpowiedzUsuń