piątek, 15 października 2010

Normalna pora roku.

Moja ulubiona pora roku w pełni. Bezmiar kolorów cieszy moje oczy. Idąc środkiem klonowego lasu co chwilę spada ciężki liść. Wydaje się, jakby to wiewiórka skakała po gałęziach, próbując zdążyć przed zbliżającym się czasem śmierci w naturze. Czekam jeszcze tylko na jedną, niezwykłą noc, która zdarza się co roku o tej porze. Zwracam na nią uwagę od dobrych paru lat.
W tym roku powinna nadejść pomiędzy 19 a 27 października. Szczegóły zachowuję dla siebie.

Tak w ogóle to nie chcę zimy. Jest okropna, denerwująca i na samą myśl o zalegającym śniegu zachciewa mi się ciepłych krajów. Jesień jest w porządku, zawsze była. To niezwykle stabilna pora roku - jeśli leje, to spokojnie, choć czasami tygodniami, a jeśli świeci słońce to bez przesady, można poczuć ciepło każdego promienia.

W swoim życiu, z pomocą innych doszedłem do ciekawych wniosków, które może nie są zbytnio odkrywcze. Mogą jednak poprawić spojrzenie na świat, a co za tym idzie uszczęśliwić mnie. Trzeba tylko odpowiednio postępować, najlepiej według instrukcji obsługi zawartej w Księdze Życia.

Ostatnio odnalazłem też nowe hobby, któremu często się oddaję. Jedno z niewielu, które mnie wycisza i uspokaja...

Uchwyciłem też kawałek dni, które przeminęły na zawsze....


1 komentarz:

  1. Jesień ma dwa oblicza. Zachwyca i wkurza, cieszy i dołuje. Dla mnie to czas takiego wyciszenia się po lecie, kiedy to zazwyczaj ciągle się gdzieś chodzi, dużo się robi (nie mam tu na myśli działań pożytecznych ;)). To jest taki czas... podejrzanych refleksji, o. Fajnie to napisałam.
    ;) Więcej myśleć się chce o życiu i świecie.

    OdpowiedzUsuń