piątek, 30 lipca 2010

Przetarg na żonę

na taki pomysł wpadłem wczoraj wieczorem. I nie jest to oznaka desperacji, tylko kwestia wielogodzinnych przemyśleń poprzedzających takowe stwierdzenie. Z wszelkich za i przeciw, próbując ustalać momenty najlepsze i najgorsze, podążając za głosem serca i rozsądku doszedłem do ciekawego wniosku, mianowicie:



                                         adresat(ukryte)


Ogłoszenie o rozpoczęciu przetargu nr KS/12/0008-10

Sekcja I - zamawiający:
Robert J.
(dane teleadresowe ukryte)

Sekcja II - przedmiot zamówienia:
Przedmiotem zamówienia jest kobieta w wieku 19-23 lat, spełniająca kryteria z zakresu podstawowe zawarte w §1, §2, §3.

§1
Wykształcenie: średnie<
Wzrost (liczony od podeszwy stóp do najwyżej umiejscowionego punktu na głowie /wyjątek stanowią rozczochrane włosy/): 150-185 cm.
Masa ciała (podana w podstawowej jednostce układu SI dla mas, liczona na powierzchni Ziemii, w temp. pokojowej): dopasowana do wzrostu z uwzględnieniem minimalnych wahań (±7,63%)
Kolor włosów: obojętny, z minimalnie dodatnim wskaźnikiem dla blondynek

§2
Predyspozycje: dziewica o skoordynowanych ruchach, biegła w mowie i piśmie, wykorzystująca w życiu zasoby lewej i prawej półkuli mózgowej, radząca sobie z typowymi problemami, do których rozwiązania nie jest potrzeba rzesza specjalistów i naukowców. Powinna być zaprzyjaźniona z topografią mieszkania, w szczególności z kuchnią, w której to odbywać się będzie 1/19 obowiązków jej dnia codziennego. Obycie z urządzeniami klasy ZELMER, WHIRLPOOL, AMICA mile widziane. Zamawiający kładzie duży nacisk na umiejętność lepienia pierogów, która jest podstawowym kryterium, kwalifikującym do wygrania przetargu oraz niezbędnym minimum do objęcia stanowiska żony. Podania bez wyraźnie zaznaczonej ww. umiejętności nie będą rozpatrywane!
W dalszej kolejności wymagana jest komunikatywność z mężem, której brak skutkuje natychmiastowym rozwiązaniem umowy. Zabronione są tzw. "miny", "fochy" oraz "ciche dni", które przyczyniają się do spadku produktywności żony w kuchni, oraz zmuszają męża do degustacji potraw w sieci restauracji KFC.

§3
Wszelkie kryteria z zakresu podstawowe zostaną dokładnie opisane podczas zawierania umowy przez strony. Zamawiający dołącza aneks (do wglądu na życzenie), na podstawie którego kandydatki mogą wstępnie zapoznać się z przyszłymi warunkami w czasie realizowania zamówienia. 

Sekcja III - procedura
Tryb udzielenia zamówienia - przetarg nieograniczony
Sposób przyjmowania zgłoszeń: droga mailowa, list zwykły
Czas trwania przetargu: 30-07-2010 - 29-08-2010
Typ zakończenia: procedura konkursowa; po ogłoszeniu wyniku zawierana jest umowa cywilnoprawna pomiędzy stronami.

Sekcja IV - udzielenie zamówienia
Niniejszym ogłaszam przetarg rozpoczętym, co jest równoznaczne z przyjmowaniem zgłoszeń przez zamawiającego. Wybór kandydatki odbędzie się drogą konkursową na jawnym posiedzeniu komisji.
Wszelkie zmiany zostaną zawarte w stosownych aktualizacjach.


Otrzymują:
1. Adresat
2. A.a

7 komentarzy:

  1. Ale wymyślasz...
    Nie spełniam wymogów. :P :D
    Co prawda umiem lepić pierogi, ale mogę to robić tylko na zmianę (ewentualnie razem) z facetem. :P Nie będę przy garach stać, podczas gdy facet będzie siedział przed telewizorem, o nie. :P Zresztą lubię żarcie z KFC, co pewnie uznasz za zbrodnię, ale taka prawda. No i do blondynki mi daleko...

    Pochwal się, ile zgłoszeń dostałeś. ;) I oczywiście wybranką też pochwal się po zakończeniu przetargu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Popatrz popatrz. Znalazła się wielce Pani od równouprawnienia. Do kopalni zapraszam, kurna! :-)
    Kobieta(z założenia - mojego) powinna siedzieć w kuchni i pilnować, czy się przypadkiem mleko nie przypala. Bo te, co im się kariery marzą kończą jako gnuśne emancypantki.

    A od jedzenia z KFC będziesz miała takie dzieci. Nie zaburzaj więc odwiecznej harmonii w rodzinie i pogódź się ze swoją przyszłą rolą, póki nie jest za późno. :P

    OdpowiedzUsuń
  3. I co z tego, że kończą jako "gnuśne emancypantki"? A jeśli im to pasuje?
    Nie ma czegoś takiego jak przyszła rola, z którą się muszę pogodzić. To ja decyduję o tym, jaka będzie moja przyszła rola. Wolę być sama niż z kimś, kto mi będzie mówił, co mam robić... :P

    A kopalnia? W fajnym męskim towarzystwie mogę pójść, a czemu nie? :P ;-)

    PS Co w takim razie facet powinien?

    OdpowiedzUsuń
  4. I co z tego, że kończą jako "gnuśne emancypantki"? A jeśli im to pasuje?
    To wtedy pojawia się big problem. Zaczynają cierpieć dzieci tych kobiet, które od dzieciństwa żyją z matką, dla której liczy się tylko high life. Dla mnie to przykre, bo po latach - już jako nastolatkom, wciąż brakuje wychowania, którego nie doświadczyły w dzieciństwie.

    To ja decyduję o tym, jaka będzie moja przyszła rola.
    W Twoim mniemaniu tak. Tylko, że miliony razy pójdziesz jeszcze w tym życiu na kompromis, zapominając totalnie o swoich słowach.

    Wolę być sama niż z kimś, kto mi będzie mówił, co mam robić...
    Ja tą notkę napisałem pół żartem pół serio. I też nie uważam, że kobieta coś musi. Ale jak ujrzy faceta, który swoimi dwiema lewymi rękami partaczy typowe, domowe zajęcia to chyba sama przejmie inicjatywę. Albo będzie chodziła np. głodna, bo żarciem z KFC po miesiącu zacznie rzygać.
    Mi nie chodzi, Agnieszko o narzucanie komuś ról i stereotypów. Po prostu zauważam, że do pewnych czynności facet i kobieta się nie nadają. I od tego, czy szybko do tego dojdą zależy ich wspólna egzystencja przez kolejne dziesięciolecia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ależ Robercie, ja też nie pisałam tego wszystkiego zupełnie serio. ;) Chociaż moje pierwsze dwa zdania tak. Z tym, że moje myśli sprowadziły mnie na nieco inne tory - przyszły mi do głowy kobiety, które odrzuciły role matki i żony. Wtedy ich "high life" nikomu nie wadzi, żadne dziecko na tym nie ucierpi. Cierpieć może ewentualnie sama kobieta po latach, kiedy stwierdzi, że jednak brakuje jej dzieci i męża.

    Czym innym jest kompromis, a czym innym całkowite zezwolenie na narzucanie nam czyjejś woli. Kompromis - tak, ale całkowite podporządkowanie się czyjejś wizji, rezygnacja z własnych planów - nigdy.



    Zapomniałam jeszcze dodać, że lubię "fochy". :P ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. buahaha:D z powodu częstych problemów z netem dopiero to przeczytałam;)
    ale masz wymagania, nie nadaję się:P fochy są u mnie na porządku dziennym i zdecydowanie nie jestem zaprzyjaźniona z kuchnią ani obyta z w.w. urządzeniami, o nie! do blondynki też mi baaaaardzo daleko, no i marzy mi się kariera zawodowa a nie pilnowanie, czy mleko się w kuchni nie przypala. pierogi umiem lepić, ale też bym zbyt często nie robiła, bo to sporo czasu zajmuje, chyba, że mąż by pomagał.
    no cóż, mówi się trudno:P

    OdpowiedzUsuń
  7. No i masz..
    I wiesz co? Coraz bardziej pogrążam się w myśleniu, że nie ma już kobiet lubiących pierogi... :( :( :(

    :-)

    OdpowiedzUsuń