czwartek, 4 marca 2010

Podejrzane zapytanie

Przeciwko mnie toczy się spisek. Ktoś próbuje mnie sprawdzić, albo co gorsza wrobić. Nie czuję się już pewnie, mam wrażenie jakby za plecami ciągle ktoś szedł. Nie znam nazwisk..
Najlepszym wyjściem jest ignorowanie sytuacji i pozostanie sobą. Odpowiem więc na kilka pytań zadanych przez Agnieszkę.

A: Cześć Robert.
R: Cześć Agnieszko.
A: Mam zamiar przeprowadzić z Tobą krótką rozmowę, co Ty na to?
R: Hmm, chętnie, chętnie. Wal śmiało.
A: Czy istnieje książka, którą przeczytałeś jednym tchem?
R: Owszem, istnieją takie dwie. Pierwszą czytałem jako dzieciak, pochłonęła mnie zupełnie. Fascynowała swoim barwnym opisem, wyobrażałem sobie każdą sytuację, miałem w głowie plan przestrzenny miejsca akcji. Przeżywałem ją bardziej niż współczesne dziewczyny jakąś tam Brzydulę czy Zbuntowanego Anioła. I co mi się w niej podobało najbardziej? Ano to, że MEN dobrał ją w sam raz do tej kategorii wiekowej. Można ją było zrozumieć i delektować się treścią. Przypadki Robinsona Kruzoe to legenda i wydobywająca się przy czytaniu esencja emocji. Pierwsza lektura, która wprowadza młodego człowieka w świat niepewności, porażki i walki. Okejka dla pana Defoe.
Drugą jest Gringo wśród dzikich plemion pana Wojtka Cejrowskiego. W zeszłym tygodniu sięgnąłem po nią czwarty raz. Przymierzam się teraz do Rio Anaconda.
Następne pytanie proszę.
A: Jaka jest Twoim zdaniem najlepsza książka z kanonu lektur?
R: Hmm, na to pytanie potrzebuję chwili namysłu. Wydaje mi się, że Ministerstwo Edukacji od lat pogrążone jest w śpiączce. Nic się nie dzieje, reformy szkolnictwa najbardziej odbiły się na kieszeniach rodziców i na wiedzy ich pociech. Kanon lektur od dziesiątek lat jest praktycznie niezmienny, książki czytane przez naszych dziadków czytamy znów my. Żadnego kroku naprzód, nie daje się szansy ciekawszym publikacjom. Dla mnie to bzdura totalna. Albo czytanie Pana Tadeusza w gimnazjum, później w średniej. Po co dwa razy? Nie lepiej wrzucić coś z literatury współczesnej?
A: Ale może wróćmy do rozmowy, za bardzo schodzisz na tematy urzędnicze, nie wydaje Ci się?
R: Przepraszam najmocniej, to się więcej nie powtórzy Agnieszko.
Nienawidziłem czytać książek zadanych przez nauczycieli. Nie ciekawiła mnie fabuła żadnej lektury, męczyłem się w pocie czoła, kiedy trzeba było się zmusić na zrozumienie czegoś tylko po to, żeby nie dostać pały. Najczęściej kończyło się na streszczeniach, do których mam akurat dobrą pamięć i bez problemu radziłem sobie z omawianiem książek na lekcjach. Ale skoro mam wybierać najlepszą z nich to będzie nią Król Edyp. Skandaliczność dochodziła chwilami do 90%, a ja lubię sensacje.
Książki o postaciach szarmanckich, uwodzicielskich i o cierpieniu po stracie ukochanej nie są dla mnie zdecydowanie. Lubiłem jeszcze literaturę wojenną.
Mógłbym się czymś pochwalić?
A: No wiesz.. przeciągasz trochę, a te Twoje teorie mongolskie już mnie nie bawią. Ale spoko, mów. Jeśli Ci ulży..
R: Dzięki. Zawsze stawiałem na lirykę, na jakieś wierszyki, zagmatwane i ciężkie do rozszyfrowania. Analiza ich przyprawiała mnie o wielką radość. Pod tym względem byłem rodzynkiem w klasie i niekumata reszta siedziała cicho, podczas, gdy ja toczyłem z nauczycielką dzikie dyskusje o tym, czy dane wyrażenie to metafora życia czy należy czytać je dosłownie. Uwielbiam Asnyka, Stachurę, Szymborską, Kochanowskiego, Tuwima, Twardowskiego i jeszcze kilku współczesnych poetów.
A: Wnioskuję, że nie oczytałeś się w życiu za dużo, co?
R: Oczytałem, ale nie tego, co kazali. Jestem zwolennikiem artykułów popularnonaukowych i tego, co sam chcę czytać. Od kilku lat prenumeruję Angorę, czytam mądre (wg siebie) książki i ostatnio słucham dużo audiobooków (szanujmy wzrok!). Trzeba żyć z pomysłem, ale swoim i czytać to, na co ma się ochotę.
A: Skończmy to już, proszę. Jeszcze jedno pytanie przed nami, a muszę zdążyć na autobus!
R: Słucham wściekle, co tam przygotowałaś jeszcze?
A: Najtrudniejsza książka z jaką się zetknąłeś to...?
R: Uff.. Myślę, że Trylogia. Po pierwsze dlatego, że nie czytałem, a po drugiej jej obszerność nawet w streszczeniu stawiała przede mną wiele pytań. To była jedyna lektura, której obawiałem się na maturze. Na szczęście Tadeusz uratował sytuację.
A: Dobra, ja uciekam. Rozmowa z Tobą była podejrzanie długa. Teraz na pewno spóźnię się na autobus. Skandal no.
R: Daj spokój, posłuchaj sobie tego, jakiś wynalazek hiszpańskojęzyczny. Bardzo przystępny.

A ja mam kilka pytań do dwóch Natalek, które do mnie zaglądają:
1) Co wolisz, dobrze napisaną książkę, czy genialnie wyreżyserowany film?
2) Zastanawiałaś się kiedyś, co tak naprawdę wnosi książka w Twoje życie? W ogóle coś wnosi prócz przyjemności czytania?
3) Czytałaś jakąś książkę więcej niż jeden raz?
4) Co lepsze: tradycyjna pachnąca starością książka, e-book czy audiobook?
5) Podaj dalej.

4 komentarze:

  1. Słucham,słucham, a nawet już ściągam. Ale o tym cisza... Bo jeszcze mnie zamkną.

    Udała Ci się ta notka bardzo. :)
    "Przypadki Robinsona Kruzoe" również mi się podobały. Czytałam w podstawówce "Robinsona", a LO "Przypadki...". :)
    Czytanie "Pana Tadeusza" w gimnazjum uważam za skandal. Było dla mnie koszmarem, ponieważ kazali mi czytać fragmenty zupełnie wyrwane z kontekstu. Nie wiedziałam o co chodzi, nudziłam się strasznie. W liceum przeczytałam całość i nawet polubiłam Pana Tadka.
    "Króla Edypa" też lubię, w ogóle lubię tragedie. Zazwyczaj są w nich skandale. ;-)
    Również poetów lubimy tych samych - to podejrzane, nie sądzisz?
    Nie zdziwisz się chyba, gdy powiem, że "Angorę" również czytam.

    Genialny pomysł z autobusem. :)

    Pozdrawiam,
    zawsze podejrzliwa i spiskująca przeciwko Tobie A.

    OdpowiedzUsuń
  2. jak znajdę dłuższą wolną chwilę to odpowiem. czytałam Gringo... świetna książka. na gwiazdkę od siostry dostałam Rio Anacondę, ale musi na razie poczekać, bo Tolkien za dużo książek napisał;)

    OdpowiedzUsuń
  3. @agad
    Pomogę Ci znaleźć dobre miejsce na celę, nie tylko sama prycza i krzesło, coś na miarę XXI wieku.
    Ha, wiesz, co dobre. Skandaliczne tematy przynajmniej są ciekawe, coś się dzieje, lubię je i nie tylko w książkach, wszędzie.
    Spóźniłaś się na ten autobus? :P

    A podejrzliwa to jesteś, przyznaj się sama. I ciągle coś przeciwko mnie kręcisz. Czyż nie?

    @galadriela
    Tolkiena czytasz? Uhuhu, niezły wybór. Zastanawiałem się nad nim kiedyś, ale zwyciężyło lenistwo :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. uhuhu, jakie dyskursy!

    z hiszpańskojęzycznej ciekawości sprawdziłam , co znaczy tytuł piosenki.

    mandar a alguien a la mierda ~ posłać kogoś do diabła

    kurde. czasem mnie wkurza, że jest fajna piosenka i trach - tekst...

    Jot(ka)

    OdpowiedzUsuń