piątek, 19 lutego 2010

Podejrzane słownictwo

Dziś wzmianka o codzienności, o języku, którym się posługuję. To, że mówię dużo wiedzą wszyscy moi znajomi. Nie na tyle dużo, żeby przesadnie, ale nie umiem być cichym, speszonym i mało wygadanym rozmówcą. Każdy ma swoje teorie, jedni głoszą, że milczenie złoto, inni wiedzą kiedy się odezwać i ile przekazać do syta. Dyskusja z pierwszymi to męka - nic się nie dowiesz, musisz się wszystkiego dopytywać, odpowiedzi są niejasne i zagmatwane. Rozumiem, że niektórym wystarcza nicniemówienie, ale w większości rozmów tacy ludzie są spychani na drugi plan, choć może i mają coś ciekawego do powiedzenia, ale te ich myśli ani formy, ani długości czasowej przybrać nie mogą. Dowcipów nie opowiadają, nawet śmieją się pojedynczym 'ha'. Trochę naciągany przykład poniżej:
Są jeszcze ludzie niezaspokojeni leksykalnie. Wtrąć się takiemu w rozmowę, to zostaniesz zalany ślinotokiem słów i zdań. Z tymi też się ciężko rozmawia, na ogół są wszechwiedzący i nie dopuszczają do siebie prawd oczywistych. Ich wiedza jest nieograniczona, według nich. Są w danej dyskusji lekarzami, astronautami, śpiewakami i inżynierami budownictwa.
Nikogo nie neguję, lubię różnorodność osobowości, ubarwia to nasz świat.
We wszystkich znanych mi kulturach, a nawet mniejszościach etnicznych klnie się. Na podwórku, w szkole, w pracy, w kosmosie i w kopalni. Co bardziej wykształceni humanistycznie powiedzieliby, że to wulgaryzmy a nie przekleństwa. Racja, przeklinać to życzyć komuś zła, posyłać go między diabły i poniżać godność drugiego człowieka. Wulgaryzmy, to większa część rozmów ludzi zdenerwowanych - przez kogoś, coś, gdzieś. Albo po prostu jest to naturalna część ich języka codziennego.
No właśnie, po co klniemy? W podstawówce pamiętam, że sypanie 'kurwami', 'chujami' itp, podkreślało pozycję smarkaterii w klasie. Robotnicy używają wymyślnych określeń, kiedy spadnie im młotek na stopę, albo kiedy nie wychodzi im praca. Jeszcze inni rzucają synonimem ladacznicy w stronę drugiego człowieka, by go obrazić. Dla następnych jest to przerywnik wypowiadany bez emocji, celem ubarwienia swojego zdania.
Dlaczego wulgaryzmami stają się zazwyczaj słowa pochodzące od intymnych części ciała? Wreszcie co jest wulgaryzmem? Czy 'dupa' to dla ciebie już przekleństwo, czy jeszcze nie? Dlaczego postępujące społeczeństwo manipuluje słowami? Dlaczego 'kobieta' to słowo eleganckie, a niegdyś był to jeden z ostrzejszych wulgaryzmów?
Wydaje mi się, że używanie słów niecenzuralnych to w dużej mierze kwestia wyczucia i dobrego smaku. Na to, jak nas widzą inni składają się przede wszystkim relacje, w które ciągle wchodzimy. Do babci mówimy innym językiem, do znajomych zazwyczaj podchodzimy luźniej. Osobiście uważam, że używanie łaciny nie wnosi niczego pozytywnego, ale też nie zawsze jest negatywne. Miałem i mam wiele sytuacji, w których trzeba użyć słów wulgarnych. Owszem, można ich uniknąć, ale jako facet nie wyobrażam sobie sytuacji, w której ktoś mi włazi na głowę, a ja grzecznie i cicho w sposób ąę proszę go o zmianę swojego zachowania.
A co na to Kościół? Spotkałem się z różnymi opiniami osób duchownych, przeczytałem trochę artykułów. I choć Biblia dosłownie nie wypowiada się w tym temacie, to jednak niektórzy jej znawcy próbują się doszukiwać ukrytych znaczeń i interpretują ją w sposób bardziej niż wolny.
Póki używanie wulgaryzmów nie porusza przykazania miłości, to myślę, że w rozsądnych dawkach nikomu nie szkodzi.
Nie ma ideałów na tym świecie, domniemam, że każdy użył jednego ze słówek 'be', choćby tylko w myślach. I tylko od nas zależy, czy pozostaniemy w oczach innych ludźmi cenionymi, czy będą na nas patrzeć z przymrużeniem oka.
Ot, mongolska teoria.

Znalazłem na Wielki Post piękny, polskojęzyczny cover "schowaj mnie".

16 komentarzy:

  1. Na pewno w końcu pozbędę się tej tkaniny - ale nigdy całej, każdego dnia inny kawałek ;)
    I jeżeli pozwolisz będę i Ciebie podglądać - właściwie już to zrobilłam, bez pytania, przyznaję ;)
    Masz niesamowity "zmysł" wyszukiwania niezwykłych kawałków i (z tego co już zdążyłam przeczytać) łączenia literek w słowa.
    Typowa humanistka ze mnie.
    O ile można powiedzieć, że mam w sobie coś typowego :P
    Co do wulgaryzmów... kocham rap. Taki w wydaniu oldschool, nie to, co teraz tworzą, plastikowo i komercyjnie. Tam, o dziwo brzmią dla mnie genialnie, szczerze i są na swoim miejscu.
    Co do ludzi... poznawanie ich jest przyjemnością, a tych najbardziej różnorodnych - sztuką ;)

    ...miło mi poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. @Alexandra
    Miło mi Cię poznać, Alex.
    Uważaj przy czytaniu tego bloga, mongolskie teorie szkodzą :-)
    Muszę przyznać, że wyszukiwanie utworów to moja specjalność. Podsunęłaś mi temat na kolejną notkę przy okazji, dzięki.
    Widziałem na Twoim blogu nawiązanie do Eldo. Szacun :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. czasami przeklinam, ale to już coś na prawdę musi mnie wkur***;) nienawidzę za to słuchać jak ktoś inny klnie... to zazwyczaj świadczy o ubogim słownictwie:P
    piosenka taka sobie,ogólnie nie lubię muzyki chrześcijańskiej. szukaj więc dalej, będę czekać na cuś innego:)
    3m się!

    OdpowiedzUsuń
  4. Eldo mój mistrz słowa. Zdecydowanie. Dobry na wszelkie smutki i wiarę w marzenia. W kwietniu u nas będzie razem z Hifi Bandą. Wtedy urosną mi skrzydła - kolejny już raz ;) i nie mam tu na myśli braku skromności :P
    Napiszmy coś razem - zdecydowanie :)
    Możemy ze zbioru maili jak Domagalik&J.L. Wiśniewski. Bardzo mi się taka forma podoba. Taki zlepek myśli rozmaitych. Pomyślimy, na pewno :)
    Co do uważania - mam zmysł hazardzisty i szeroko pojętą potrzebę poszukiwania doznań, więc pisz i nie martw się, osobiście szkodzi mi jedynie poczucie bezczynności i "plastikowa" część rzeczywistości.

    Pozytywneg weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. @galadriela
    Słucham zazwyczaj dziwnej muzyki, nawet na wrzucie mam katalog "dziwna zazwyczaj muzyka" :-) Mało komu się podobają moje wynalazki.

    @Alexandra
    Masz rację, Eldo jest lekarstwem podczas ciężkich dni, jego słowa dają do myślenia i zazwyczaj są uniwersalne.

    Ze zbioru maili? Masz już jakiś plan ramowy? Czy lecimy 'na żywca', czekając na coś spontanicznego?

    OdpowiedzUsuń
  6. Na żywca zdecydowanie, to muszą być "żywe" myśli :) więc... i.am.nereida@gmail.com
    Bez pośpiechu, niech sobie dojrzewa do woli, ale zapisz i miej na uwadze ;)
    Swoją drogą uśmiechnęłam się sama do siebie czytając Twój powyższy komentarz... bo też mam na laptopie muzyczny folder z "dziwactwami" z tym, że nazwałam go delikatnie zakamuflowanym "strange & others" ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Powinieneś posłuchać wykładu "o kurwie". Humorystyczny, ale daje do myślenia :P
    Trzym się ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, wykład "o kurwie" jest dobry. ;)
    Mam wrażenie, że "kurwa" coraz bardziej upowszechnia się, używają jej ludzie chyba ze wszystkich środowisk, coraz młodsze dzieci... Przez to straciła chyba trochę na mocy. ;) Ciekawe, czy kiedyś czymś ją zastąpimy?

    OdpowiedzUsuń
  9. Wiesz, co do mnie przemawia, żeby unikać przekleństw/wulgaryzmów?

    Primo: niech sobie interpretują Biblię jak chcą, ja tam żadnego przekleństwa nie widziałam. I wydaje mi się, że Pan Bóg się obywa bez przekleństw. A chyba mamy Go naśladować, czyż nie?

    Segundo: ludzie opętani w czasie egzorcyzmów czasem rzucają przekleństwami. Zatem jeśli zły duch mówi takim językiem...

    OdpowiedzUsuń
  10. @Jotka
    Owszem, masz rację i nie mam pomysłów na podważenie tego, co piszesz.
    Posługiwanie się takim słownictwem jest złe.

    OdpowiedzUsuń
  11. W takim razie czy tą notką bądź też innymi wulgaryzmami w życiu nie zachęcasz innych do przekleństw? (nie żeby znowu było ich tak dużo choćby na tym blogu, ale sam lepiej znasz swoje notki niż ja przecież ;))

    nie jestem Twoim sumieniem, ale piszę po prostu to, co myślę.

    Jot

    OdpowiedzUsuń
  12. @Jotka
    Mądre pytanie zadajesz. Myślę, że siła sugestii działa słabiej, kiedy dany bodziec występuje któryś raz z rzędu. Na co dzień każdy osłucha się wokół siebie przekleństw, więc moje jest tylko ich utrwaleniem, a nie wprowadzeniem.
    Ale to nie zmienia faktu, że robię źle przeklinając w ogóle, z czym staram się walczyć.

    Btw, przenośne sumienie też jest mi potrzebne, w końcu rzuca inne spojrzenie na te same sprawy, a Twoja spontaniczność w pisaniu zasługuje na pochwałę.

    OdpowiedzUsuń
  13. wiesz, bloga zawsze można trochę poprawić, skoro walczysz z przeklinaniem :P

    Jot

    OdpowiedzUsuń
  14. @Jotka
    Nie liczyłem na to, że wykorzystasz to przeciwko mnie. Zginiesz marnie :P

    OdpowiedzUsuń
  15. kobieta zawsze (no dobra, prawie zawsze;p) osiągnie swój cel, pamiętaj ;p nie tylko Ty tu jesteś podejrzany :D

    Joootka^^

    OdpowiedzUsuń
  16. @Jotka
    Pamiętaj, że faceci, choć świnie to też mają uczucia i osiągnięty przez kobietę cel może być dla nas zabójczy.
    Podejrzane to wszystko, Jotko, nie sądzisz? ;P

    OdpowiedzUsuń