wtorek, 16 lutego 2010

Podejrzane interesy

Na pewno wiecie jak to jest, kiedy budzi się śpiącego. Człowiek nie kontaktuje, jest wciąż w błogostanie, który próbuje mu zakłócić jakiś wróg. No właśnie, ja to mam tak, że nawet gdyby mnie papież próbował o 5:15 gdzieś po ramieniu stukać, to moja głowa przerobiłaby go na wroga numer jeden. Bo dlaczego ktoś dopuszcza się bezprawia i profanuje nieskalany sen, w dodatku o niewskazanej porze?
Jest niedziela, 14.02. Zapomniałem nastawić sobie budzik w nocy, bo byłem zajęty przygotowywaniem ściąg na egzamin. No i wpada do pokoju mama:
- Robert, jedziesz na uczelnię?
- No jadę, ale to jutro przecież - odpowiedziałem bez poruszania wargami, w końcu każdy podjęty wysiłek jest zabójstwem dla snu.
- Jak jutro, dziś jest niedziela, nie?
- Tak, ale dopiero o dwunastej mam egzamin.
- Nie wydurniaj się, dochodzi dziewiąta, wstawaj.
I wtedy do człowieka dochodzi wszystko. Na początku jeszcze nie wierzy, że to już nie jest sen, później ściska go serce i się wystrasza, a na końcu rozpoczyna się analiza przyczynowo-skutkowa.
Dlaczego nie zadzwonił budzik, dlaczego w pokoju jest jasno, dlaczego jest dziewiąta, skoro ja i tak wiem, że jest piąta, dlaczego mama wmawia, że jest niedziela, a ostatecznie to dlaczego mnie robi w bambuko?
Proces zachodzi oczywiście w bezruchu, nawet gałki oczne są w tym samym punkcie skupione.
I nagle bum. W jednej sekundzie siedzę, przecieram oczy, wychodzę z fazy REM, czy jak jej tam, jestem zwarty i gotowy.
Mamma mia, ile to już podobnych sytuacji przeżyłem.. Raz, mieszkając w internacie odpowiedziałem (ponoć) wychowawcy, który wszedł na pobudkę do pokoju: "daj spokój chłopie, nie widzisz, że śpię?". Innym razem próbowałem dyskutować z mamą, żeby mi dała spokojnie spać, bo przecież bez sensu jest, żebym wstawał do szkoły w środku wakacji. Oczywiście był środek, ale tygodnia szkolnego.
Wielu akcji nie pamiętam, ale było tego od groma. Wesoło się to wspomina, choć nieraz się czerwieniłem, kiedy mi ktoś opowiadał moje własne, poranne przemyślenia.

A to kolejny, trochę inny przykład braku kontaktu ze światem. Całkiem zabawny głos pana :-)
I piosenka dla osłody życia. Wynalazł ją z głębi internetu kolega z uczelni. Przyjemna i skoczna.

9 komentarzy:

  1. No ładnie, ściągi, a pod spodem filmik z przekleństwem w tytule. Oj, panie katolik...

    Jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. @Jotka
    Te ściągi były akurat legalne i zalecane przez samego wykładowcę.
    Podrzuciłaś mi temat na następną notkę przy okazji.
    Dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  3. cieszę się, chętnie przeczytam. pozdrawiam :)
    Jotka

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, jaka nas czeka przyszłość? Zejdziemy na zawał przed monitorem. ;) Czytając Twoje notki mam takie same odruchy jak Ty podczas czytania moich. Znowu zaczęłam się śmiać i znów ojciec przyszedł sprawdzić, co się dzieje. :D

    Kiedyś moja mama postanowiła dopilnować, żebym wstała do szkoły. Weszła do pokoju i mówi "Agnieszko, wstawaj, jest 5.30". "Nieprawda, bo 28" - odpowiedziałam rzeczowo. Jakby to była duża różnica. ;)
    I jeszcze podobno o jakichś kuponach przez sen gadałam. Ale o co chodziło? Nie przypominam sobie, żeby mi się jakieś śniły. :]

    OdpowiedzUsuń
  5. baaardzo lubię ten film, którego fragment zamieściłeś.
    a ściąganie jest złe! :P
    3maj się:)

    OdpowiedzUsuń
  6. mnie rodzice też zawsze budzili... zawsze wtedy, kiedy akurat powiedziałam sobie "nie idę dzisiaj" :P a zwykle to sama musiałam się budzić.

    OdpowiedzUsuń
  7. @agad
    Zejdziemy, zejdziemy. Ja chyba pierwszy, bo przepona odpowiadająca za ataki śmiechu jest u mnie mocno nadszarpana. W głównej mierze przez Ciebie. :P

    @galadriela
    Ściąganie kształtuje umysł. :P

    OdpowiedzUsuń
  8. tak? a w jaki sposób? bo to ciekawa teoria i może robię wielki błąd nie ściągając :P

    OdpowiedzUsuń
  9. @galadriela
    Nie popełniasz błędu, nie korzystając ze ściąg. To dość chrześcijańskie podejście, mądre.
    Ale samo ściąganie to szereg czynności, począwszy od zrobienia owej ściągi. Kiedy umysł pracuje, zapamiętuje i niekiedy ściąga przyniesiona na sprawdzian zostaje w kieszeni do końca, bo delikwent znał jej zawartość. Ponadto sam moment ściągania to praca wszystkich zmysłów, a to także rozwija myślenie.
    Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń