piątek, 22 stycznia 2010

Czy podejrzany to także podglądany?

Zrobiłem sobie wczoraj wyprawę nad jezioro. Zrobiłem się ostatnio jakiś taki pro life i zaczynam dbać o swoją kondycję. A nóż widelec rozwija się u mnie jakaś miażdżyca od tego zimowego nicnierobienia?
Ale wracając do tematu. Wydawało mi się, że to żaden problem zrobić sobie kilka kilometrów przez las i zajmie mi to nie więcej niż tsy minuty. Jak zwykle nie miałem racji. Czekał na mnie śnieg po kolana, przez który brnąłem jak jakiś uchodźca z Syberii. Co chwilę gleba, bo przecież wszystko, o co można zaczepić stopą jest dość głęboko pod śniegiem.
Zanim dotarłem na miejsce:
-dziesiątki razy wysypałem zza kołnierza niemiłosiernie zimny, biały puch, który spadał na mnie z drzew akurat wtedy, gdy pod nimi przechodziłem
-zmagałem się w umyśle z tymi wszystkimi trzaskami, które pojawiały się gdzieś wokół mnie
-zjechałem kilkakrotnie na dupie, bo akurat postawiłem krok na jakimś oblodzonym zboczu
-podejrzewałem i wciąż podejrzewam, że istnienie YETI i mnie zje
-padła mi bateria w empetrzytrójce
-zrobiło się jakoś przeraźliwie zimno, bo zaczęło wiać + mróz = odczuwalna temperatura -60

Po dojściu do jeziora stwierdziłem, że nie jestem Jezusem, a da się po nim chodzić. Lód o grubości 15 cm wytrzymałby nawet przejazd małego auta.
W ramach rozruszania się wykonałem reklamę, zrobiłem foto i do domu!


Znalazłem dwa nowe, nieznane mi dotąd zespoły. Bardzo współczesne, bardzo wpadające w ucho.
Stan miłości i zaufania to grupa, którą przyrównuję do happysad, a Kawałek kulki to taki nowoczesny zamiennik SDM-u. Cud malina, na najbliższe kilka dni będę miał swoją nową obsesję muzyczną.
Pozdrawiam wszystkich czytających tego bloga, który jest zbiorowiskiem mongolskich teorii.



A tak ogólnie to mam prośbę. Jeśli ktoś się tu w ogóle modli, to niech mnie czasami wspomni w swoich rozważaniach. Mnie i Gadzinkę..

5 komentarzy:

  1. Widzę, że sam wziąłeś się za poszukiwania muzyczne. ;) I bardzo słusznie, bo już wiem, co będę jutro ściągać. :P
    Nazwa Stan Miłości i Zaufania jest mi znana, ale chyba nigdy wcześniej nie słuchałam. Fajne. Kawałka kulki nie mogę wysłuchać, ponieważ "Wystąpił błąd. Prosimy spróbować później.".

    A "obsesja muzyczna" to mój termin jest! :P Ja rozumiem, że fajny, ale muszę się upomnieć. ;)
    Chociaż zapożyczać te piękne wyrazy oczywiście pozwalam, bo sama pewnie niedługo zacznę używać "teorii mongolskich" i "cud maliny". :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet mi nie przyszło na myśl, że obsesja muzyczna to Twoje stwierdzenie. Ale faktycznie podświadomie je sobie zapożyczyłem.
    Efekty moich poszukiwań będą się tu ciągle pojawiały, ale też nie pozostań bierna, bo masz duży wkład w to, czego słucham :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. wcale nie mongolskie teorie;) YETI nie istnieje:P a SMiZ to baaardzo fajny zespół, kiedyś byłam na koncercie happysad, a oni byli supportem, polecam resztę piosenek:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Odnośnie Twojego ostatniego komentarza u mnie: czytanie Twoich notek wywołuje u mnie bardzo podobne reakcje. :D Sprawiłeś też (a może to ja sama? już się gubię :P), że znów śmiałam się przez kilka minut nad "Dżumą", bo był cały dialog, w którym powtarzał się wyraz "podejrzany". To nie jest normalne, ale cóż, nie zamierzam się tym przejmować. W końcu śmiech to zdrowie podobno. :P
    Wniosek z tego wszystkiego jest taki, że czytanie się nawzajem służy nam.. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Na plaży w Brzeźnie też mamy lodowisko :P Dzisiaj po Kościele sobie poszliśmy, ale ja szybko stamtąd uciekłam, bo wystarczyło tylko stanąć na piasku (butem oczywiście:P), a palce momentalnie mi "skostniały" :) Uważaj z tym lodem na rzece czy też jeziorze, niebezpiecznie jest :)

    OdpowiedzUsuń