Od dawna chodziło za mną danie, które wcinałem w stolicy podczas przerw w pracy. Chińczycy serwowali tam ryż z kuciakiem w pięciu smakach, który od razu polubiłem. Talerz pełen po brzegi, który ciężko było zjeść kosztował 6 zł. Zrobiłem więc w poniedziałek wierną kopię, którą polewa się pysznym sosem słodko-pikantnym. Pycha!
A jutro wieczorem ponowna walka z nierównym systemem w nierównym mieście. Następnie wyczekiwany odpoczynek w Bieszczadach z moją Lady i wariującą w brzuszku córeczką. Oby pogoda dopisała!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz