wtorek, 5 października 2010

Agolowy "skandal" to przy tym pikuś.

Cała społeczność, którą tworzą ludzie zapisani do pewnej lekarki rodzinnej (ja też) przeżywa roztargnienie, spowodowane urlopem pani T.
Pani doktor wyskoczyła z karteczką na drzwiach przychodni, że w dniach 1.X - 31.X nie będzie przyjmować z powodu urlopu i wyjazdu na jakieś tam afrykańskie wyspy Zangla Ne.
A pod spodem, dość sporym drukiem dopisane: "wizyty w gabinecie prywatnym we wtorki i środy w godz...."
Normalnie żałuję, że fotki nie strzeliłem tej kartce. Bezczelna, stara i zrzędząca baba dopuściła się bezprawia, bo nie ma nikogo w zastępstwie i ludzie bezradnie rozkładają ręce. W przychodni została jedynie pielęgniarka, której kompetencje pozwalają zrobić co najwyżej zastrzyk.

I wpadam, proszę ja Was, wczoraj do tejże placówki po zaświadczenie. Komuniści zażyczyli sobie ode mnie świstka papieru, na którym będą napisane moje dane i słowo "ZDROWY", wraz z pieczątką wyżej wspomnianej pani doktor. No i stoję przed drzwiami jak słup, czytając namiętnie bazgroły pani T. Wchodzę do środka. Pielęgniarka mówi, że nic nie wie, nic jej nie wolno, nikogo nie widziała i nie może mi pomóc. To ją grzecznie proszę o numer do tej zarazy, która powinna siedzieć w swoim gabinecie i wypisać ten popieprzony papier, zamiast wygrzewać się ze strusiami (w rzeczywistości przyjmowała w domu tych, którzy przedkładają zdrowie nad płacenie horendalnych pieniędzy).
Jak myślicie, co zrobiłem?
Wkurzyłem się, ale już tak bardzo, że zacząłem wydawać dźwięki niczym zdenerwowany dzik. Nakrzyczałem na  Bogu ducha winną pielęgniarkę, która nagle oprzytomniała i wymyśliła, że wypełni mi świstek, podbije pieczątką i że mam się zgłosić do pani T. po podpis. Dostałem jej adres, ale kiedy wsiadłem do gangsta wozu zdałem sobie sprawę z tego, że mieszka przy drodze prowadzącej w przeciwnym kierunku niż mój dom.

Z impetem wróciłem do swojej jamy, w której walnąłem magisterskiego iksa pani T i z bananem na twarzy oddałem się codzienności.

Poniżej piosenka, która jest w stanie obudzić czterdziestodniowego truposza. Ależ ja lubię rytmikę i prostotę w utworach :-)

1 komentarz:

  1. Polska służba zdrowia to piękno świata tego. Piękniejsza jest ona nawet od miejskiej komunikacji.

    Za magisterskiego iksa pani T. Cię zamkną, zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń