niedziela, 20 czerwca 2010

Kochanek

Wracam - proszę ja Was - wczoraj do domu. Zajechałem do leklerka. Lubię ten market, jeden z niewielu, w którym miłe panie kroją mi na plasterki wędlinę i wkładają ją w bułę. W czasie zaspokajania głodu chodzę po sklepie i przebieram w ciekawych ofertach. A podchodząc do kasy daję tylko kody kreskowe z artykułów, które zjadłem. Czasami tylko ochroniarz się burzy, ale ogólnie to znają mnie tam już.
No i w czasie wczorajszej wędrówki od telewizorów po jogurty, miałem ubaw po pachy.

Idzie sobie piękna laleczka z równie pięknym Kenem. On pcha w zawrotnym tempie wózek, a ona próbując nadążyć w swoich szpileczkach i nie tracąc go z pola widzenia krzyczy raz po raz - zwolnij! Nic w tym dziwnego, ale dialog był wyjątkowy, a nawet - zmysłowy.
Ona: Twoja żona chyba nie wie, że jest tak głupia, że aż mi jej szkoda?!
On: Daj spokój, gdyby wiedziała, już dawno puściłaby mnie z torbami.

Nie wiem, czy jestem domyślny, czy nie, ale publiczne rozmowy o swoim życiu prywatnym powinny zostać zakazane. Równie dobrze mogłem być nie tylko przypadkowym słuchaczem, ale także sąsiadem któregoś z tych dwojga. I mógłbym "uprzejmie donieść" jego żonie o kochance.

Trzy przecznice dalej zaczepia mnie ładna, dwudziestoparoletnia dziewczyna. Standardowy tekst o niezwykłości maszynki do golenia, którą powinienem wybrać spośród setek takich samych (przepraszam, gorszych). Maszynki nie jednorazowe - elektryczne. Promocja full wypas, przecena ze 199 na 149 PLN (jak się później okazało na allegro ten sam model 135 z przesyłką). Ale nie o to mi chodziło. No :-)
Rozmowę (a raczej monolog) przerwała kobieta, która chciała uzyskać informacje o tej promocji. Pełen uprzejmości i szarmancji zrezygnowałem z gawędzenia, aby klientka dopytała się o te maszynki.
Odszedłem kilka kroków, ale kątem ucha podsłuchuję.
Ona: Dobra, biorę dwie.
Expedientka: Bardzo mi miło, dorzucam w takim razie, ble ble ble.......
A tak z ciekawości, po co pani dwie?
Ona: obydwaj golą się elektrycznymi...

Ekspedientka jakby z liścia dostała po twarzy. Ja parsknąłem śmiechem, udając kilka razy pod rząd chroniczny kaszel...
:-)

Do muzycznej o., która na mojej liście przebojów figuruje od dwóch tygodni na miejscu pierwszym należy utwór Jacka Kaczmarskiego - Poczekalnia.

1 komentarz:

  1. Noo, powalająca szczerość, tej drugiej zwłaszcza... :D
    A może... miała na myśli męża i syna np.? :>

    OdpowiedzUsuń