niedziela, 11 kwietnia 2010

Przeklęte miejsce

Miałem to szczęście, że opanowany nie uległem wczoraj wszechobecnemu chaosowi. Przyglądając się ludziom wędrującym przez miasto, stojącym w miejscu, robiącym zakupy próbowałem odczytać ich reakcje na to, co się stało.
Jedni dzwonili do znajomych pytając się o potwierdzenie śmierci pasażerów, inni rozmawiali między sobą. Część zajęła się przewidywaniem przyszłości. Pewien mężczyzna wysnuł teorię o akcie terroryzmu. Kolejny zastrzegł dość mocnym głosem, że nie lubił Kaczyńskiego, bo tak, ale przykro mu z powodu jego śmierci.
Dwie młode kobiety pchające dzieci na wózku szły w milczeniu, spoglądając na siebie raz po raz szklącymi się oczami.
Klerycy wychodzący z seminarium trzymali w ręku różańce, modląc się w skupieniu.
Paru małolatów siedzących na ławce pod blokowiskiem wyraziło w wulgarny sposób swoje niezadowolenie w związku z odwołanymi dyskotekami.
Starsze panie siedzące na przystanku szeptały coś do siebie trzymając jedną dłoń na policzku. Często wzdychały.

Po godzinach paniki, która spowodowała, że sieci komórkowe nie nadążały z realizowaniem połączeń zrobiło się nadzwyczaj cicho. Żadnych krzyków, głośnej muzyki w autach. Tylko szum miasta, znikający za rogiem ludzie i wlokące się w korkach pojazdy..

Nie trzymają się mnie żarty dziś. Spoważniałem, wyciszyłem się. Widać, że atmosfera żałobna udzieliła mi się mocno. Przygnębiająca pogoda w dodatku, budząc się rano nie mogłem uwierzyć, że Bieszczady pokryły się znów białym puchem.

Piękna piosenka Witaj, Polsko

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz