poniedziałek, 2 listopada 2020

Pozytywny

Clickbaitowy tytuł. Pozytywny był test na COVID, który przeprowadzono mi kilka tygodni temu. Przeszedłem tą chorobę, żyję. Czuję powikłania, ale sytuacja w kraju uniemożliwia jakąkolwiek diagnostykę płuc. To one dają o sobie teraz znać, bardzo szybko się męczę i łapię zadyszki, wieczorami odczuwam pieczenie w okolicach krtani, którego nie miałem nigdy wcześniej. Jestem ozdrowieńcem, choć zostało to stwierdzone w trakcie teleporady z moim lekarzem rodzinnym. Państwo nie ma już chyba pieniędzy na ponowny test na zakończenie choroby.

Objawy? 6 dni z rzędu gorączka 39 do 39,5 stopnia Celcjusza, która nie dawała się zbić standardowymi fervexami w proszku czy innymi dostępnymi bez recepty lekami. W 4 dniu tej gorączki zgłosiłem się do rodzinnego, który skierował mnie na wymaz i zapisał lek przeciwgorączkowy na receptę. W siódmym dniu gorączka odpuściła, zaczęły się duszności i suchy kaszel, bardzo uciążliwy, który trwał przez kolejny tydzień z dość dużym nasileniem. W drugim dniu kaszlu i duszności wzywałem karetkę, która przyjechała po trzech godzinach i czterdziestu pięciu minutach. Miałem niską saturację, czyli ilość tlenu we krwi. Nie zabrali mnie do szpitala, bo jak stwierdzili "nie jest ze mną jeszcze tak źle, żeby podłączać do respiratora". Kolejne dni przynosiły polepszenie ogólnego samopoczucia.

Okrutny był sam wymaz, czyli patyczek do uszu w rozmiarze XXL, który poczułem najpierw w gardle w okolicy migdałków, a później w obu dziurkach nosa. Patyczek dotarł w okolice mózgu. Łzy ciekły mi jak grochy. Do teraz mam złe wspomnienia.

Wirus istnieje, niektórych zabija. Nie chciałbym go mieć drugi raz.

1 komentarz:

  1. Uwielbiam takie patyczki do tego stopnia, że przy zwykłych badaniach gardła po prostu z góry uprzedzam, że mają nawet nie próbować do mnie z tym podchodzić, bo i tak nic nie zobaczą. Na patyczek do wymazów niestety się załapałam, do tej pory nie wiem, jak to się udało, pamiętam tylko, że pielęgniarka, którą prawie obrzygałam opieprzyla mnie, że się spieszy. :) Ja póki co negatywna. Dobrze, że masz już to gówno za sobą.

    OdpowiedzUsuń