Napisanie mongolskiej teorii jest wysiłkiem, którego wcześniej nie zauważałem (domyślam się, że go nie było). Kiedy pisze się rzadziej, ciężko rozpocząć jakąś kwestię. Chyba wyszedłem z wprawy, a za wszystko obwiniam wszechobecne lenistwo. Czasami leżę na łóżku i rozmyślam, co mógłbym zrobić na rzecz tego świata, gdyby to i owo. Gdybanie stało się chlebem powszednim, który nie karmi, a wierci w mózgu dziurę wielkości wszechświata. Dobrze, że chociaż wyszukiwanie obsesyj jest wciąż na tym samym poziomie.
Człowiek musi się dzielić sobą, bo egoizm zabija w niewyobrażalny sposób. Można obudzić się któregoś ranka i pomyśleć "kurna, czy ja to rzeczywiście ja?!".
Jak mawiała Agatka - "Tak naprawdę w życiu to nie powinno się chcieć uciekać od siebie, bo potem bardzo trudno jest do siebie wrócić, a kiedy już się wróci, można siebie nie rozpoznać, bo czas ciągle płynie..."