niedziela, 7 listopada 2010

Dziwne zachowania

Niedawno śmiałem się z mojej blogowej sąsiadki, a dziś, stanąwszy w prawdzie z sobą samym doświadczyłem serii dziwnych doznań, które pozostawiły po sobie niepokój i pewnego rodzaju wyuzdanie myślowe.
Być może mój zgniły umysł krztusi się latami podejrzeń, które doprowadziły go do skrajnego wyczerpania, niosącego za sobą niewyobrażalne katusze, których znieść nie sposób. I nie mam tu na myśli cierpienia psychicznego, ale przeszywający moje ciało fizyczny ból tęsknoty za przeszłością, która nie powróci. Seriami - jak z karabinu maszynowego radzieckiego żołnierza - powracają natomiast codzienne nieszczęścia, które gotuje mi wstrętny los..
Jak się przed nimi bronić? –zapytam Was, drodzy czytelnicy
Gdzie szukać ratunku, jak ochłodzić gorący od ścierania się z teraźniejszością umysł?

Dobra, koniec pitolenia. Znudzony jestem codzienną rutyną, która dopada chyba każdego w średnim wieku. Może nie tyle samą rutyną, co jej głupimi skutkami. Człowiek, który przestawił swój tryb życia na konkretne godziny nie rozwija się wcale. Ja bynajmniej czuję się zniechęcony nawet komputerem – moim odwiecznym przyjacielem. Nic mi się nie chce.


Lenistwo – powiecie. Guzik prawda, to nie jest lenistwo nawet. To stagnacja, świadome przyzwolenie na wkroczenie do swojego życia przycisku “PAUSE” (o takiego ====> )
Tu nie pomoże Michalsky (który zapewne rozłożyłby bezradnie ręce)
To jest sytuacja bez wyjścia - i teraz gwóźdź programu, proszę o uwagę – to kolejny etap życia.

No cóż, trzeba przyzwyczaić się do wstawania o tej samej godzinie, do mycia zębów tą samą od lat szczoteczką, do zacinania się w tym samym miejscu przy goleniu, do wytrzymywania z tą samą żoną, do głaskania tego samego psa, do narzekania na tych samych polityków, na niską płacę, do kupowania tych samych gazet, do jedzenia w tej samej knajpie, do zdejmowania skarpetek przy tym samym łóżku, do oglądania tych samych gęb w tv, do krzyczenia na smarkaczy, którzy klną po nocach, do bezsenności, do łysienia, do..
Ej, zaraz zaraz. Zagalopowałem się. Do jakiego, kurna łysienia?
No.

Tak więc sami widzicie jak to jest być obywatelem zacofanego, komunistycznego państwa nazywającego się reprezentatywnie – Rzeczpospolita Polska. Wyciągajcie, synowie i córki wnioski, których ja wyciągnąć nie zdążyłem. Uczcie się na błędach cudzych, nie swoich. Bądźcie mądrzejsi.

Wena się skończyła. Pora na obsesje muzyczne:

1. Słowackie przeboje wszelkiego kalibru, z ich aktualnym, radiowym hitem (taki komercyjny, słitaśny kawałek). Przeglądnąłem mnóstwo teledysków różnych wykonawców tamtego kraju i jestem pod wrażeniem spontaniczności wykonania, której u nas nie ma.

2. Cudowny teledysk piosenki “Twoje oczy lubią mnie”. Fabuła godna uwagi, o piosence to nawet nie będę mówił – rewelacja.

3. Typowe bum bum, którego pewnie nie usłyszymy w radio. Ale jest to na tyle delikatne bum bum, że warto posłuchać.

 

Tyle, moi mili. Na następną notkę zapraszam niebawem. Będzie bonus!

P.S. Wczorajszy zachód słońca.

3 komentarze:

  1. "(...) robiona chyba na siłę. Do niczego." - Tak pisałeś 28-go sierpnia 2010 o godz. 14:31 na temat piosenki Strachów... :P

    A co do reszty: zaraziłeś się ode mnie zwyrodnieniem mózgu. Nie martw się, Robercie. Z tym można żyć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Spuchniesz normalnie.
    Od dziś będę konsekwentny w sprawdzaniu Twoich o. muzycznych. Zobaczymy, czy nie wkręcają Ci się nielubiane kiedyś utwory :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Tobie wyłysienie na stare lata chyba już nie grozi :P

    Anya-ściągnąłeś chyba z mojego fejsbuka :P

    OdpowiedzUsuń